Bartosz Zmarzlik najlepszy w Rydze i jest coraz bliżej tytułu. Janowski odpadł w półfinale
Po szóstej rundzie Zmarzlik miał 27 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Australijczykiem Jackie Holderem i wydawało się, że emocje związane z walką o mistrzostwo świata właśnie się skończyły. W kolejnych dwóch turniejach Polak zdobył jednak w sumie tylko 17 punktów i Szwed Fredrik Lindgren oraz Brytyjczyk Robert Lambert zbliżyli się na 15 "oczek".
W Rydze Zmarzlik po raz pierwszy na torze pojawił się w biegu czwartym. Polak jechał bark w bark z Mikkelem Michelsenem i na wyjściu z pierwszego łuku obaj żużlowcy padli na tor. Wypadek wyglądał bardzo groźnie, bo obaj żużlowcy uderzyli w bandę na odcinku już bez dmuchanej osłony. Zmarzlik wstał o własnych siłach, ale Duńczyka z toru zabrała karetka i do ścigania już nie wrócił. Sędzia wykluczył Michelsena z powtórki, ale czterokrotny mistrz globu też wyraźnie odczuł uderzenie, bo przyjechał trzeci i oddał bieg w zasadzie bez walki.
W drugim swoim starcie Zmarzlik pokazał klasę i wygrał, ale po dwóch seriach najlepszym Polakiem był Janowski, który miał pięć punktów. Popularny "Magic" zastępuje w mistrzostwach kontuzjowanego Brytyjczyka Taia Woffindena i z turnieju na turniej jeździ coraz lepiej. Zupełnie zawodzili natomiast Dominik Kubera i Szymon Woźniak, którzy po dwóch startach mieli po punkcie.
Świetnie na torze w Rydze od początku spisywali się Łotysz Andrzej Lebiediew i Lindgren. Po trzech seriach pierwszy był niepokonany, a drugi miał osiem punktów i niemal pewne miejsce w półfinałowej ósemce.
Przed ostatnią serią w najlepszej sytuacji z Polaków nadal był Janowski, który uzbierał dziewięć "oczek" i był pewny awansu do półfinału. Zmarzlik w trzecim swoim starcie przyjechał ostatni, w kolejnym był drugi i z sześcioma punktami zajmował 10. lokatę. Zupełnie bez szans na "ósemkę" byli za to Kubera oraz Woźniak.
Tak się złożyło, że w ostatniej serii Janowski, Zmarzlik i Kubera jechali razem, a stawkę uzupełnił Martin Vaculik. Słowak po wygranej przed tygodniem we Wrocławiu w Rydze po czterech seriach zajmował czwarte miejsce, ale nie był pewny awansu do kolejnej decydującej fazy. Najlepiej spod taśmy wyszedł Kubera, ale na dystansie minął go Zmarzlik i była to akcja na wagę awansu do półfinału. Vaculik przyjechał ostatni i kosztowało go to spadek na 10. miejsce.
Rundę zasadniczą wygrał Lebiediew, dla którego był to pierwszy tego typu sukces. Łotysz w pierwszym półfinale zmierzył się z Lindgrenem, Lambertem i Zmarzlikiem, czyli pierwszą trójką w klasyfikacji generalnej po ośmiu rundach MŚ. Najlepiej wystartował Polak, ale na dystansie wyprzedził go Szwed. O drugie miejsce walczył do końca Lambert, ale nie dał radę mistrzowi świata. Lebiediew pojechał swój najsłabszy bieg i kosztowało go to pożegnanie się z turniejem.
W drugim półfinale początkowo dobrze radził sobie Janowski, choć z przodu jechał Brytyjczyk Daniel Bewley. Na dystansie Polaka wyprzedził jednak Australijczyk Max Fricke. Janowski próbował jeszcze gonić rywali, ale nie dał rady i razem z Duńczykiem Leonem Madsenem zakończył udział w turnieju na półfinale.
W finale Zmarzlik nie wyszedł najlepiej spod taśmy, ale w pierwszym łuku świetnym manewrem przedarł się na prowadzenie. W pogoń za nim rzucił się Lindgren, ale nie był na tyle szybki, ale przebić się na pierwsze miejsce. Trzeci na metę wpadł Bewley, a czwarty był Fricke.
Po dziewięciu z 11 turniejów cyklu GP w klasyfikacji generalnej prowadzi Zmarzlik, który dzięki wygranej w Rydze powiększył przewagę nad drugim Lindgrenem do 17 punktów. Polak walczy o piąty tytuł w karierze - był najlepszy w 2019, 2020, 2022 i 2023 roku.
Kolejne zawody odbędą się 14 września w duńskim Vojens.