Zajc i Lanisek rządzą w Planicy, efektowna końcówka Polaków
Aż trudno uwierzyć, że to już: sezon 2022/23 w Pucharze Świata, najdłuższy w historii, oficjalnie za nami. Finałowa seria na wielkiej Letalnicy nie zmieniła istotnie sytuacji w klasyfikacji generalnej, Halvor Egner Granerud mógł cieszyć się z końcowego sukcesu.
Choć pierwszy skok odebrał mu szansę na małą Kryształową Kulę, to druga próba na 237 metrów skończyła się polewaniem szampanem przez kolegów i awansem o 10 pozycji, na 13. miejsce.
Finałowy konkurs oglądało się doskonale: skoki wyjątkowo efektowne, bez kombinowania z belką przez organizatorów i przekładania, z notami sędziowskimi pokazującymi uznanie dla uczestników. Pozostało tylko żałować, że Polacy w pierwszej serii skakali mniej efektownie i nie mieli już szans na czołowe lokaty. Z drugiej jednak strony, oglądanie naszych lotników bez nerwów i oczekiwań, na pełnym luzie, okazało się bardzo przyjemne. Zwłaszcza z pozytywnym przekazem organizatorów dla Dawida i Marty Kubackich.
Aleksander Zniszczoł przed Planicą – może trochę w żartach – zapowiedział, że przebije 230 metrów po raz pierwszy w życiu. I co? W ostatnim skoku sezonu znów pobił rekord życiowy z niemałym zapasem, osiągając aż 235,5 metra. Przy doskonałych lotach rywali dało to co prawda tylko 18. miejsce, ale z takimi zawodnikami przyszłość polskich skoków rysuje się wcale nieźle...
Krzyk radości i machanie rękami – kto tak świętuje swoje skoki? Piotr Żyła w drugiej serii zanotował drugi najdłuższy lot konkursu, na 241,5 metra! Wprawdzie po pierwszym skoku na czołowe lokaty nie było już szansy (skończył na 14. miejscu), ale oddajmy mistrzowi świata 2023, że zanotował bardzo udany sezon i spuentował go adekwatnie.
Kamil Stoch może nie zaczął konkursu najlepiej (216 m), ale ostatni skok sezonu miał absolutnie piękny. To nie subiektywna opinia, ale werdykt jury: czterech sędziów przyznało 20 punktów za lot na 231,5 metra, dający 15. pozycję. Choć sezon miał dla polskiego mistrza sporo turbulencji, to finał pozwala się uśmiechnąć przed kolejną edycją.
Po efektownej pierwszej serii Paweł Wąsek w drugim występie nie pokonał już granicy 200 metrów, ale niewiele to zmienia w kontekście wyniku końcowego – spadł z 25. na 28. miejsce. Nie zmienia też przebiegu sezonu Pawła, który rozpoczął bardzo efektownie, później miał kryzys, ale kończy przyzwoicie. Jest nad czym pracować, ale też widać, że jest po co.
Fantastyczna walka w czołówce
Bez Graneruda w walce o ostatnią wygraną sezonu wydawało się, że walka rozstrzygnie się pomiędzy Stefanem Kraftem a Anze Laniskiem. Ten pierwszy ostatecznie zachował trzecie miejsce z pierwszej serii. Lanisek poleciał z kolei 242 metry i wydawało się, że to musi wystarczyć na wygraną. Tymczasem przegrał o 0,1 pkt z Timim Zajcem, który ponownie taktycznie obniżył belkę do 9. stopnia i jego 234 metry wystarczyły na triumf. Dla miejscowych różnica w sumie mała – ich ulubieńcy zajęli dwie najwyższe lokaty.