Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Stuttgart gra do końca, rehabilitacja po kuriozalnym samobóju

Michał Karaś
Stuttgart gra do końca, rehabilitacja po kuriozalnym samobóju
Stuttgart gra do końca, rehabilitacja po kuriozalnym samobójuProfimedia
Taki gol samobójczy na dzień dobry może ustawić cały mecz. Ale zawodnicy VfB Stuttgart zachowali zimną krew aż do ostatniej sekundy meczu pucharowego i to oni meldują się w ćwierćfinale.

Dzieli ich jeden szczebel rozgrywkowy, ale łączą aspiracje. Piłkarze VfB Stuttgart bardzo chcą się w Bundeslidze utrzymać, a ci z Paderborn – jak najszybciej do niej wrócić. Tym razem spotkali się w 1/8 Pucharu Niemiec i nic dziwnego, że to przyjezdni ze Stuttgartu byli faworytami. Przynajmniej do trzeciej minuty spotkania, gdy padła pierwsza bramka. Konstantinos Mavropanos był naciskany i chciał wycofać do bramkarza. Tyle że Floriana Mullera nie było w bramce i nawet desperacki szpagat na ostatniej prostej nie dał mu szans na zatrzymanie piłki.

Dłuższą chwilę zajęło przyjezdnym zebranie się do kupy, choć ich przewaga w grze była widoczna już od pierwszych minut. Z czasem tylko rosła, ale gospodarze wiedzieli, że nie mogą prezentu wyrzucić z ręki.

Nawet kiedy posiadanie piłki przekraczało 70 proc. na korzyść Stuttgartu, gospodarze byli bezlitośnie skuteczni w obronie. Zwarta formacja doskonale rozpracowywała (czytelne, to trzeba przyznać) próby Szwabów, a jeśli nie zagrała cała linia obrony, to bezbłędnym wyczuciem wykazywali się indywidualnie zawodnicy z tercetu H-H-H (Hunemeier, Heuer, Hoffmeier) i wspierający ich pomocnicy.

Udało się przetrwać pierwszą połowę, udało godzinę gry i gromko dopingująca publiczność zaczęła wyraźnie nastawiać się na zwycięstwo. Byłoby ogromną ironią, gdyby 1:0 wygrała ekipa bez żadnego strzału na bramkę rywali, ale Paderborn grało we wtorek skrajnie zachowawczo, skupione na utrzymaniu najniższej możliwej przewagi.

Nawet posiadanie najszybszego w 2. Bundeslidze Sirlorda Conteha na szpicy niewiele daje, gdy ten musi sam zapuszczać się w pole karne solidnych jednak rywali. W efekcie pierwszy (i ostatni!) strzał Paderborn padł dopiero w 70. minucie, a jego autorem był wprowadzony sekundy wcześniej Felix Platte. Najlepsze, co można o tej próbie powiedzieć, to… że była. Zdaje się, że piłka poleciała ponad dach stadionu w Paderborn, ale tak właśnie wyglądał jedyny strzał gospodarzy w całym meczu.

VfB Stuttgart, dla porównania, miało już prawie 20 strzałów i wciąż jedynym celnym był ten nieliczony do statystyk, samobójczy. Gdy wydawało się, że w poczuciu beznadziei za kilka minut padną na murawę, przyjezdni w końcu wyprowadzili akcję zakończoną powodzeniem. Piękny strzał z krawędzi pola karnego posłał Gil Dias w 86. minucie, dając wyrównanie. Tu trzeba dodać, że Dias został dosłownie 24 godziny wcześniej zaprezentowany jako zawodnik Czerwonych ze Stuttgartu - piękny debiut!

A gdy dobiegła końca ostatnia doliczona już minuta, głową po wrzutce z rzutu rożnego trafił ten, który był głową w mur przez całe spotkanie - Serhou Guirassy dał wygraną w ostatniej akcji VfB.

Statystyki meczu 1/8 DFB Pokal
Statystyki meczu 1/8 DFB PokalFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen