Szalony mecz w Premier League, Tottenham wygrywa z Leeds 4:3
Ostatnia przed mundialem kolejka Premier League zaczęła się sensacyjną porażką Manchesteru City z Brentford. Mecz Tottenhamu z Leeds nie zakończył się niespodziewanym wynikiem, ale za to w jego trakcie było jeszcze więcej emocji.
Pierwszy cios wyprowadzili goście, w barwach których po raz kolejny błysnął Crysencio Summerville. 21-letni Holender pokonał Hugo Llorisa i tym samym zdobył czwartą bramkę w swoim czwartym występie w Premier League z rzędu. Mimo niekorzystnego wyniku to Tottenham częściej utrzymywał się przy piłce, a posiadanie zamienił na bramkę w 25. minucie, gdy do siatki po rzucie rożnym trafił Harry Kane. Sędzia nie dopatrzył się wówczas faulu na bramkarzu, choć wydaje się, że Illan Meslier nie mógł zbyt wiele zrobić wobec popchnięcia przez Clementa Lenglet.
To jednak nie był koniec emocji do przerwy, bo piłkarze Leeds kolejny raz wyszli na prowadzenie jeszcze przed zejściem do szatni. W polu karnym sprytnie uwolnił się Rodrigo, który pokonał niefortunnie interweniującego Llorisa. Dla Tottenhamu oznaczało to piąty z rzędu mecz ligowy, w którym zespół traci minimum dwie bramki.
Po przerwie gospodarze wyszli dużo bardziej naładowani energią. W jednej z poprzednich kolejek potrafili odrabić straty w meczu z Bournemouth, więc nie zamierzali poddać się również w starciu z Leeds. Sygnał do ataku dał gol Bena Daviesa, który z linii pola karnego dobijał uderzenie Kane'a.
Zachęceni do ataku podopieczni Antonio Conte próbowali wszelkimi sposobami dostać się z piłką w okolicę bramki gości, ale nagle okazało się, że znowu muszą gonić wynik. Dublet ustrzelił bowiem Rodrigo, który precyzyjnym uderzeniem od słupka pokonał francuskiego bramkarza. Rodrigo faktycznie stał się bohaterem tego spotkania, jednak wcale nie chodzi tutaj o strzelca bramek dla Leeds.
Rodrigo Bentancur rozgrywał słabe zawody, które były naznaczone otrzymaną żółtą kartką i wieloma stratami w środku boiska w trakcie budowania ataku pozycyjnego. Występ Urugwajczyka po raz kolejny przypomniał, że poczynania poszczególnych piłkarzy powinno oceniać się jednak dopiero po końcowym gwizdku. Grający na pozycji środkowego pomocnika i niesłynący z częstego trafiania do siatki Bentancur zdobył dwie bramki w ciągu zaledwie dwóch minut i Tottenham po raz kolejny mógł odetchnąć z ulgą. Zwycięstwo udało się dowieźć do końca.
Koguty przed startem mundialu uzbierały więc 29 punktów i na pewno skończą tę część sezonu w czołowej czwórce Premier League. Nie wiadomo jednak, na którym miejscu, ponieważ okaże się to po meczu Newcastle, które wciąż może wyprzedzić Tottenham, a dzisiaj podejmuje Chelsea.