Monfils wrócił na kort, ale nie będzie dobrze wspominał swojego występu w Atlancie
Spotkanie rozpoczęło się fenomenalnie dla Gaela Monfilsa, który bawił się na korcie, męcząc rywala rewelacyjnymi forhendami kończącymi. Od stanu 1:1 kompletnie dominowa. Dwukrotnie przełamał rywala i wygrał 6:1.
Sytuacja nieco zmieniła się w drugim secie, bo Francuz stracił własne podanie już w drugim gemie i przegrywał 0:3. Australijczyk wyraźnie poprawił swoją grę, utrzymywał serwis, co dało mu triumf 6:3 w drugiej partii.
Trzecia odsłona była bardzo wyrównana, a obaj byli bardzo pewni przy swoim podaniu. Żaden z tenisistów nie miał nawet szansy na przełamanie, więc o losach seta i meczu decydował tie-break. Tam Monfils prowadził 4:0 z dwoma mini breakami. Wydawało się, że nie wypuści tej szansy z rąk i wygra spotkanie. Niestety przy stanie 5:3 nie zdołał sięgnąć forhendu Australijczyka, co spowodowało, że Kokkinakis obrobił stratę.
Przy wyniku 5:5 Thanasi zdecydował się na akcję serwis i wolej. Udało mu się zatrzymać rywala i wywalczył piłkę meczową. Mecz zakończył się dość długą wymianą, którą Kokkinakis zakończył wygrywającym forhendem.
Mecz trwał nieco ponad dwie godziny. Kolejnym rywalem Kokkinakisa będzie jego rodak Alex De Minaur, który w tym turnieju rozstawiony jest z numerem "2" i miał "wolny los" w 1. rundzie.