Ekspresowy finisz Igi Świątek, Blinkowa została daleko w tyle
Pierwszy w karierze Igi Świątek ćwierćfinał na trawie, pierwszy też pojedynek z Anną Blinkową – było na co czekać przed czwartkowym starciem w Bad Homburg. Mogliśmy się na nie zresztą nie doczekać, ponieważ deszcz zepsuł plany, a rozegranie meczu przed zmrokiem umożliwił krecz Rebeki Masarovej w poprzednim pojedynku.
Dla obu tenisistek był to w pewnym sensie sprawdzian – Polka liczy przecież na progres na trawie, a Rosjanka mozolnie zbiera doświadczenie przeciwko topowym rywalkom. Nie wygrywa z nimi prawie nigdy, podobnie jak Świątek prawie nigdy nie przegrywa z zawodniczkami w okolicach czwartej dziesiątki rankingu. Wynik wydawał się zatem przewidywalny...
Spokojny rozruch i przejęcie kontroli przez Igę
A jednak pierwsze gemy czwartkowego meczu nie zwiastowały łatwej przeprawy dla faworytki. Blinkowa szczególnie dobrze wypadała przy pierwszym serwisie – mocnym i precyzyjnym – a Polka nie miała optymalnego rytmu. Do stanu 2:2 obie zawodniczki szły stosunkowo równo i dopiero wtedy raszynianka odskoczyła: osiem punktów z rzędu, przełamanie i prowadzenie 4:2.
Na więcej Blinkowa bardzo nie chciała pozwolić, popisując się efektownym returnem i wypracowując dwa break pointy. Decydującego punktu jednak brakło, a Polka wybroniła się skutecznie. Rosjance brakowało szybkości, ale nadrabiała siłą i oglądem kortu, nie pozwalając Polce na wygraną w ósmym gemie. Ze stratą jednego przełamania 24-latka musiała jednak zatrzymać Świątek przy jej podaniu, a na to atutów nie miała. Po 40 minutach Polka wygrała 6:3.
Wielka ucieczka w drugim secie
Blinkowa musiała pokazać coś więcej w drugiej partii i zrobiła to z pełną determinacją: swojego gema zgarnęła do zera, zaliczając dwa asy. Agresję chciała przenieść na drugiego gema, tym razem jednak nieudana próba smeczu się zemściła, pomagając Polce wygrać. Gdzie 39. zawodniczka świata nie radziła sobie sama, tam z pomocą przychodziły błędy najwyżej rozstawionej rywalki.
Iga Świątek zresztą przyzwyczaiła fanów, że nie boi się oddania punktu, jeśli zachowuje kontrolę nad meczem. I tak też wyglądała rywalizacja z Anną Blinkową – gdy trzeba było, Polka szybko odrabiała stratę. W dłuższych wymianach (na nadmiar których nie można było narzekać) Rosjanka pozostawała bezradna, zwłaszcza z powodu zbyt powolnej zmiany stron.
To uwydatniło się w piątym i szóstym gemie, wygranych do zera przez Polkę. Blinkowa do niektórych piłek nawet nie ruszała, nie widząc szansy na ich obronę. Zmuszanie rywalki do biegu zakrawało o okrucieństwo, a wyrównana walka z początku meczu stała się wspomnieniem. Polka wygrała 14 punktów z rzędu, przełamując przeciwniczkę dwukrotnie i wychodząc na 5:2. Całego seta zamknęła wynikiem 6:2 w niewiele ponad pół godziny.
W półfinale na Świątek czeka Lucia Bronzetti, która dziś rozprawiła się z Warwarą Graczową 6:4, 6:3. Mecz Polki z Włoszką już w piątek.