Fręch była blisko porażki, ale zdołała odwrócić losy meczu i podwyższa prowadzenie Polski
Magdalena Fręch i Celine Naef grały drugi mecz pojedynku Szwajcaria – Polska. W pierwszym Iga Świątek w dość trudnym, jak dla niej meczu pokonała 6:3; 6:1 Simonę Waltert i wyprowadziła Polskę na prowadzenie w meczu o awans do finałów turnieju Billie Jean King Cup.
Wyrównany set zakończony długim tie-breakiem wygranym przez Szwajcarkę
Celine Naef (148. WTA) kapitalnie zaczęła mecz z Magdaleną Fręch (52. WTA). Szwajcarka wygrała do zera, serwując asa na 40-0. Szwajcarka dominowała na korcie i przełamała Polkę, która zdobyła tylko punkt przy swoim podaniu, znakomitym forhendem. 18-latka znakomicie serwowała i gema zakończyła asem, co dało jej prowadzenie 3:0 w 7 minut.
Przebudzenie Fręch nastąpiło w czwartym gemie. Zaczęła od znakomitego serwisu i poszła za ciosem. Trwało to dalej, bo Polka „wciągnęła” rywalkę w swoją grę, co dało przełamanie. Magdalena potwierdziła przełamanie, doprowadzając do remisu 3:3.
Naef wróciła do dobrej gry, utrzymała podanie i wywierała presję na Fręch, ale Polka zdołała obronić serwis i było 4:4. Celine Naef wzięła challenge, na którym okazało się, że minimalnie przestrzeliła forhend, co dało dwa break pointy. Szwajcarka zaserwowała asa, który ją podbudował, a Fręch zaczęła popełniać błędy, co dało Naef cztery punkty z rzędu.
Magdalena Fręch zakończyła dziesiątego gema asem serwisowym, doprowadzając do stanu 5:5. Następnie oglądaliśmy bardzo długą batalię o wyjście na prowadzenie 6:5. Naef grała słabo przy siatce, ale Polka popełniała też błędy. Fręch miała trzy break pointy, ale nie zdołała wykorzystać żadnego. W całym gemie tenisistki grały aż 16 punktów. Polka zdołała wygrać łatwo swoje podanie i oglądaliśmy tie-breaka.
Naef wyrzuciła forhend i Fręch zyskała mini breaka, ale na nic to się stało, bo na zmianę stron schodziła z remisem 3:3. Szwajcarka wyrzuciła piłkę w korytarz deblowy, co dało prowadzenie 4:3. Szwajcarka zagrała asa i miała 5:4, ale później popełniła dwa błędy, co dało piłkę setową dla Fręch, ale tym razem to Polka w dłuższej wymianie popełniła błąd.
Niestety taśma nie pomogła Polce i pojawiła się okazja na zakończenie seta dla rywalki. Z pomocą przyszedł dobry serwis, ale skuteczny smecz Naef dał jej piłkę setową przy swoim serwisie, ale przestrzeliła forhend, co spowodowało złość młodej tenisistki. Jednak dwa kolejne punkty padły jej łupem i wygrała seta.
Fręch wróciła z trudnej sytuacji i doprowadziła do trzeciego seta
Drugi set rozpoczął się spokojniej niż pierwszy. Nie oglądaliśmy break pointów, a gemy były dość szybko wygrywane przez tenisistki serwujące. Wyjątkiem był gem Fręch przy stanie 1:1, gdzie była jedna równowaga. Naef świetnie czuła się przy podaniu, grała agresywnie i doprowadziła do wyniku 3:3 bez straty punktu.
Przy podaniu Fręch było nerwowo, bo Szwajcarka prowadziła 30-15, ale wtedy zaczęła popełniać błędy i obyło się bez break pointów.
Polka wywalczyła szansę na przełamanie, ale Celine obroniła się asem, a następnie Fręch zagrała w aut i siatkę, co dało wynik 4:4.
Katastrofa przydarzyła się Magdalenie w dziewiątym gemie. Polka grała nieskutecznie, nie zdobyła nawet punktu przy swoim serwisie i musiała bronić się przed porażką, a serwowała Naef. Szwajcarka grała doskonale i prowadziła 30-0, ale wtedy zagrała w aut. Polka zdobyła kolejny punkt w kontrolowanej przez siebie akcji, co dało wyrównanie. Widać było nerwy u nastolatki, która miała już 5:4; 30-0, a musiała bronić break pointa. Nie wytrzymała tej presji, przegrała czwarty punkt z rzędu, co oznaczało remis 5:5.
Fręch miała już 40-0 i gładko szła w stronę prowadzenia 6:5, ale kolejne trzy punkty dały równowagę. Wtedy jednak ramą piłkę zaczepiła Naef i nie wywalczyła break pointa, a za chwilę dobrym serwisem zakończyła gema.
Szwajcarka ewidentnie miała z tyłu głowy niewykorzystaną szansę z dziesiątego gema, grała niedokładnie i przegrała drugą partię 5:7.
Polka lepiej wytrzymała trudy meczu i przybliżyła Polskę do zwycięstwa
Początek trzeciej partii niestety nie poszedł po myśli Magdaleny Fręch. Już w pierwszym gemie została przełamana przez rywalkę i wydawało się, że jej sytuacja mocno się skomplikuje. Naef jednak przy swoim serwisie zaczęła się mylić, co sprawiło, że nie potwierdziła przełamania i było 1:1. Dwa kolejne gemy padły łupem serwujących.
Kluczowy moment nastąpił w szóstym gemie. Wtedy Naef przy swoim podaniu nie zdołała kontrolować nerwów. Prowadziła 30-15, ale wtedy przegrała piekielnie długą akcję, składającą się z ponad 30. uderzeń, a następnie zaczęła popełniać błędy i denerwować się na swoją nieskuteczność. Fręch zdołała przełamać rywalkę i wyszła na prowadzenie 4:2.
Kolejny gem był wyniszczający dla obu tenisistek. Długie wymiany, prawie trzy godziny gry, sprawiły, że obie nie grały już na tak wysokim poziomie. Oglądaliśmy długiego gema, ale Polka potwierdziła przełamanie.
Fręch prowadziła 30-15 i była dwie piłki od wygrania meczu, ale wtedy zaczęła grać dużo bardziej zachowawczo, a Szwajcarka wykrzesała z siebie jeszcze kolejne pokłady energii, wygrała trzy punkty z rzędu i przedłużyła swoje szanse na zwycięstwo. Kolejny gem układał się dobrze dla Fręch, Polka wygrała bardzo długą akcję na 40-15, a za chwilę zakończyła mecz, wykorzystując pierwszą piłkę meczową. Całe spotkanie trwało 2 godziny i 52 minuty.
Polska po pierwszym dniu rywalizacji ze Szwajcarią prowadzi 2-0 i jest tylko jedno zwycięstwo od awansu do turnieju finałowego Billie Jean King Cup. Jeśli Iga Świątek jutro w pierwszym meczu pokona Celinę Naef, to zagwarantuje biało-czerwony prawo gry w Sewilli, gdzie odbędą się zawody z udziałem dwunastu zakwalifikowanych reprezentacji.
Wynik meczu:
Magdalena Fręch – Celine Naef 6:7(8); 7:5; 6:3.