Świątek wydarła zwycięstwo z Paolini, Polki wciąż w grze o wielki finał BJK Cup!
Zanim jeszcze wyszła na kort w półfinale, Iga Świątek (2. WTA) już zdołała uspokoić kibiców w rywalizacji z Czeszkami: wraca do wysokiej dyspozycji, a do tego cieszy się grą w reprezentacji. Razem z koleżankami już osiągnęły historyczny wynik, ale w drugim półfinałowym spotkaniu presja była ogromna. Po porażce Magdy Linette, wiceliderka światowego rankingu musiała pokonać Jasmine Paolini (4. WTA) w szlagierowym pojedynku BJK Cup.
Sprawdź szczegóły meczu Świątek – Paolini
Pierwszy w karierze set przeciwko Światek
Choć już pierwsza wymiana była znakomita, a Polka wyszła na 30:0 przy podaniu Jasmine, to żadna z zawodniczek nie miała problemu z zamknięciem swoich pierwszych gemów. Świątek dotąd nie przegrała z coraz popularniejszą w Polsce "Jaśminą" i nawet gdy ta miała dwa break pointy już w czwartym gemie, Świątek nie straciła równowagi. Za to, czując słabsze pierwsze podanie Włoszki, ruszyła na nią w piątym i opłaciło się – przy pierwszej okazji przełamała. Również rywalka nie straciła animuszu i czujna przy returnie czyhała na błędy Polki. Te pojawiały się zwłaszcza po forhendzie i przełamania nie udało się potwierdzić, 3:3.
28-latka złapała głębszy oddech, obroniła swojego gema, nerwy Polki pomogły jej po błędzie podwójnym i zupełnie nieoczekiwanie Paolini nie tylko wygrała gładko swojego gema, ale i przełamała faworytkę do zera fantastycznym returnem! Teraz Włoszka mogła spokojnie zaserwować po pierwszego wygranego seta przeciwko Świątek. Rakieta jej zaciążyła i wpadła w 0:40, ale nie pękła, obroniła trzy break pointy i po 45 minutach miała na liczniku 6:3.
Wyrównanie rodziło się w bólach
Niepewnie rozpoczął się też drugi set w wykonaniu Igi Świątek, która po asie zaliczyła błąd podwójny i jeszcze jednego asa – jakby na każde dwa kroki do przodu robiła jeden wstecz. Z niewiele mniejszym trudem Paolini obroniła swojego gema, a moment później serwis Świątek przestał działać. Walczyła najpierw ze sobą, dopiero później z rywalką. Musiała obronić trzy break pointy, nim wyszła na 2:1. Nie oddając punktu Włoszka wyrównała i ponownie wywalczyła dwie okazje na przełamanie Polki, której raz jeszcze z pomocą w trudnej sytuacji przyszedł serwis.
Świątek sama czekała niemal 40 minut na wywalczenie break pointa przeciwko koleżance, lecz Paolini zgasiła go bez większych problemów i zmierzała nadal po zwycięstwo swoje i całej drużyny jeszcze przed spotkaniem deblowym. Nie mącił jej spokoju nawet fakt, że Polka oddała tylko punkt w dwóch kolejnych gemach, gdy wyszła na 5:4. Tym razem Włoszka nie zachowała już zimnej krwi i niewymuszonym błędem dała się przełamać, ku uciesze zdominowanej przez polskich kibiców hali.
Zwycięski dla Polki koniec wyniszczającej bitwy
Złapawszy równowagę na tablicy, Polka pewnie weszła w decydującą odsłonę i dopiero w trzecim gemie zrobiło się nerwowo. Ponownie wiceliderka rankingu musiała bronić się przed przełamaniem raz, drugi i trzeci. Udało się! Kilka chwil później nie mogła tego powiedzieć Paolini, gdy Iga forhendem po linii najpierw wywalczyła dwa break pointy, a później drugiego z nich wykorzystała. Polska radość nie trwała długo – Włoszka odrobiła w parę minut, a po dwóch świetnych serwisach wyrównała na 3:3. Obie tenisistki następnie utrzymały swoje podania i choć mecz trwał już ponad dwie i pół godziny, trzymały koncentrację na wysokim poziomie, zaś nerwy na wodzy.
Trudy spotkania było widać po obu wybitnych tenisistkach, ale kolejność serwowania większą presję nałożyła na Włoszkę, gdy Polka bez problemu wyszła na 5:4. Po długiej wymianie Paolini nieznacznie wyrzuciła i dała Świątek break point na wagę meczu. Moment później nie wytrzymała raz jeszcze, tym razem posłała piłkę daleko poza kort i straciła mecz! Zatem o zwycięstwie i awnansie do finału BJK Cup zdecyduje dopiero pojedynek deblowy.