Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Fręch obroniła sześć piłek setowych, a później dobiła Strycovą w drugim secie

Fręch obroniła sześć piłek setowych, a później dobiła Strycovą w drugim secie
Fręch obroniła sześć piłek setowych, a później dobiła Strycovą w drugim secieProfimedia
W morderczym pierwszym secie Barbora Strycova miała sześć okazji na wygraną. Magdalena Fręch najpierw obroniła wszystkie, a następnie wygrała w tie-breaku i rozbitą rywalkę zgnębiła w drugiej partii. Awans do 1/8 finału Rothesay Classic w wyjątkowo emocjonujących okolicznościach.

Magdalena Fręch rozgrywa bardzo dobry sezon, ale w Birmingham los nie był dla niej szczególnie łaskawy. Trafiła jej się weteranka, Barbora Strycova, która po przerwie macierzyńskiej nie tylko wraca na kort, ale i do coraz lepszej formy. Na trawie nie grała od lat, a w całym sezonie dopiero trzykrotnie wchodziła na kort, dlatego jej dyspozycja pozostawała przed meczem pewną zagadką. Za to odważne nastawienie i determinacja Czeszki są znane niezależnie od formy.

75 minut bitwy dla Fręch

Polka, po dwóch żmudnych pojedynkach kwalifikacyjnych, rozpoczęła wtorkowy mecz spokojnie i oko cieszyła raczej gra Strycovej. Polskich kibiców za to mogło cieszyć, że łodzianka nie ustępowała skutecznością. Co prawda 37-latka posłała Polce aż cztery asy w pierwszych tylko dwóch gemach, ale punktowo nie zdominowała rywalizacji.

Każda w uczestniczek pewnie zapisała na swoim koncie po trzy pierwsze gemy. Dopiero w siódmym Fręch jako pierwsza miała szansę na przełamanie. Nie wykorzystała jej i ta szansa zemściła się w ósmym gemie, gdy Czeszka za drugim razem przełamała Polkę. Na szczęście Fręch odrobiła stratę błyskawicznie, korzystając z błędu podwójnego rywalki.

Niestety, przy swoim podaniu 25-latka w mgnieniu oka stanęła przed wynikiem 0:40 i Strycova miała trzy z rzędu piłki setowe. Młodsza przeciwniczka obroniła wszystkie. Łącznie w 10. gemie weteranka miała aż sześć okazji na zamknięcie seta i każdą z nich Fręch broniła. Udało jej się wygrać na 5:5 po pięknym slajsie i trafieniu w siatkę przez rywalkę. Kolejne dwa gemy obie tenisistki zgarnęły szybko, jakby zupełnie wymazały z pamięci najdłuższą bitwę meczu sprzed chwili. W tie-breaku Polka popełniania mniej błędów i przy pierwszej okazji zamknęła seta, którego rywalka mogła wygrać sześciokrotnie.

Strycova bezradna w drugiej partii

Pomimo dobrego serwisu Polka nie punktowała najlepiej przy swoim podaniu, return rywalki był bez zarzutu. Ale to Magdalena Fręch grała czujniej, wystrzegając się błędów. Po Strycovej widać było wysiłek włożony w mecz i pomimo imponującego oglądu kortu nie mogła narzucić 72. rakiecie WTA swojego stylu gry.

Już po dwóch szybkich gemach drugiego seta Polka prowadziła 2:0, a rywalka była sfrustrowana – dwukrotnie spierała się z sędzią i głośno krzyczała po nieudanych zagraniach. Magdalena Fręch pozostawała skupiona i pewnie wyszła na 3:0 przy swoim serwisie. Barbora Strycova sprawiała wrażenie, jakby chciała zejść z kortu, względnie wyładować na czymś nerwy.

Jej serwis stracił moc, ubyło determinacji do biegania za każdą piłką i długim returnem wzdłuż linii Polka ponownie przełamała przeciwniczkę, zyskując cztery gemy przewagi. Wydawało się, że Fręch poda Strycovej pomocną dłoń, gdy trzy proste błędy oddały Czeszce trzy break pinty. Ale i to nie pomogło, Fręch obroniła tego gema, wychodząc na 5:0.

Doświadczenie Czeszki pozwoliło jej powrócić w szóstym gemie, a w siódmym spróbować przełamać Polkę. Nie udało się, a łodzianka zdążyła posłać na koniec dwa asy i zamknąć mecz wynikiem 7:6(3), 6:1. W kolejnej rundzie Rothesay Classic na Magdalenę Fręch czeka już turniejowa ósemka, Sorana Cirstea.

Statystyki nie kłamią, nawet jeśli nie oddają dramaturgii pojedynku
Statystyki nie kłamią, nawet jeśli nie oddają dramaturgii pojedynkuFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen