Rafael Nadal rozpoczyna 2024 rok solidnym zwycięstwem nad Thiemem
Rafael Nadal powrócił na korty (w grze pojedynczej) z dobrym zwycięstwem nad walecznym Dominikiem Thiemem. Austriaka też można już nazwać tenisowym weteranem, w końcu pierwszy jego pojedynek z Nadalem odbył się aż dekadę wstecz, bez kilku miesięcy. A ponieważ Thiem bywał w stanie pokonywać Rafę Nadala w wysokiej formie, fani Hiszpana mogli drżeć o losy meczu po tak długiej nieobecności na korcie.
Rywal zawiesił Hiszpanowi poprzeczkę całkiem wysoko, zwłaszcza w pierwszym secie, zmuszając 14-krotnego mistrza Rolanda Garrosa do rozegrania 12 gemów. Tym lepiej dla widzów – a trybuny były oczywiście pełne – którzy mogli oglądać kawał solidnego tenisa. Pierwsze okazje na przełamanie pojawiły się dopiero w finałowym gemie. Austriak trzy razy obronił swoje podanie, ale za czwartym nie sprostał powracającemu mistrzowi.
W drugim secie Nadal nie pozostawił miejsca na niespodzianki i po wygranej 7:5, 6:1 spokojnie zapewnił sobie bilet do następnej rundy w Brisbane – turnieju, który służy jako preludium do Australian Open.
Choć wygrywał 15 z 16 meczów powrotnych po kontuzjach, wciąż było się czym zachwycać. Dla Hiszpana to przecież powrót po 351 dniach, a pokazał tę samą nieustępliwość, pomysłowość i finezję, za które kochają go kibice. Rozrzucał Thiema po korcie, nie dając mu przejść do kontrofensywy.
Emocjonalny pierwszy wywiad pomeczowy
Po zwycięstwie wielki tenisista nie krył wzruszenia. W krótkiej pomeczowej rozmowie podkreślił, że to wyjątkowo istotny moment w karierze. "Szczerze, dziś jest bardzo emocjonalny i ważny dzień. Po jednym z bez wątpienia najcięższych lat w tenisie miałem szansę wrócić, zagrać przy niesamowitej publiczności, w dodatku zagrać na pozytywnym poziomie – jestem po prostu dumny. Dumny wobec siebie, mojego zespołu i rodziny, którzy przy mnie byli każdego dnia".
Zwycięstwo nad Dominikiem Thiemem było 1069. triumfem singlowym Rafy Nadala. Tym samym o jedną wygraną wyprzedza legendarnego Ivana Lendla. Przed nim już tylko Djoković, Federer i Connors. Jak zareagował na gratulacje 37-latek? "Wow, jak było widać dziś (na korcie), nie byłem świadomy tej statystyki. Miałem dość roboty ze skupieniem się na grze i przypomnieniem sobie, jak się gra na zawodowym poziomie. Były nerwy przed meczem, zresztą również po, przecież nie było mnie tak długo".