Czy Pegula zatrzyma Sabalenkę w Cincinnati? Jej forma robi wrażenie
Jessica Pegula pod koniec czerwca triumfowała w Berlinie, ale w kolejnych trzech turniejach zanotowała tylko dwa zwycięstwa. Rozkwitła jednak w trwającym w Ameryce letnim sezonie na twardej nawierzchni, wygrywając wszystkie dziewięć dotychczasowych starć.
Po udanej obronie tytułu w National Bank Open w Kanadzie, była niepokonana w kolejnym tysięczniku, tym razem w Cincinnati. Musiała rozegrać trzy sety w prawie każdym z czterech meczów singlowych na swojej domowej imprezie, ale pokonała Karolinę Muchovą, Leylah Fernandez i znakomitą Paulę Badosę.
Przeciwko Hiszpance, która również rosła z tygodnia na tydzień w przygotowaniach do US Open i królowała w Waszyngtonie kilka tygodni temu, rozpoczęła przekonująco i po dwóch przełamaniach miała już 4:0. Straciła jednego swojego gema, ale nie wypuściła finiszu, wygrywając 6:2.
Prześledź półfinał Pegula - Badosa punkt po punkcie
Druga część również zaczęła się od 2:0 dla Amerykanki, tyle że tym razem powrót rywalki okazał się znacznie bardziej przekonujący. Wyrównała, by w ósmym gemie uciec przełamaniem i domknąć wygraną 6:3 przy swoim podaniu. Badosa aktywnie walczyła też o przełamanie w decydującym secie, lecz żaden z czterech break pointów nie padł jej łupem. Sama zaś straciła gema przy jedynej okazji, co zamknęło jej drogę do finału.
Pegula kilkakrotnie w tym roku zmagała się z problemami zdrowotnymi. Kiedy jednak jest w pełni sił, pokazuje, że wciąż należy do ścisłej czołówki. W bieżącym sezonie może pochwalić się bilansem 30-10 i tytułami z Berlina i Toronto. Jest teraz u progu siódmego triumfu, cztery z sześciu wygrała w północnoamerykańskich turniejach.
W poniedziałkowym finale zmierzy się z Aryną Sabalenką, która przez całą drabinkę przeszła imponująco i nie mniej okazale zdominowała numer jeden na świecie Igę Świątek. Pegula ma bilans 2-4 przeciwko Białorusince, ale wygrała swój ostatni mecz w zeszłorocznym WTA Finals.