Kolejna przeszkoda pokonana. Świątek jest już w półfinale w Cincinnati
Vondrousova wygrała co prawda tegoroczny Wimbledon, ale mało kto spodziewał się, że Świątek na początku spotkania będzie miała tak duże problemy z postawieniem się swojej rywalce. W swoich gemach serwisowych Polka kontrolowała wydarzenia na korcie i mimo że pozwalała Czeszce zdobywać punkty, to ona lepiej radziła sobie w dłuższych wymianach. Zupełnie inaczej było jednak przy serwisie rywalki.
Liderka rankingu długo nie była w stanie znaleźć sposobu na jej podanie, a ta radziła sobie bardzo komfortowo w swoich gemach serwisowych. Najczęściej piłka albo w ogóle nie wracała na jej część kortu, albo wracała w taki sposób, że Czeszka z łatwością kończyła swoje akcje. Mało tego, Świątek w piątym gemie pierwszego seta straciła swoje podania, a po chwili Vondrousova prowadziła już 4:2.
Trener Tomasz Wiktorowski instruował wówczas swoją zawodniczkę i przypominał o innym ustawieniu się na korcie przy returnie. W najbliższej przyszłości nic to jednak nie dało, ponieważ przeciwniczka wyszła na 5:3 po wygraniu swojego gema serwisowego do zera. Po chwili serwowała na wygranie seta i wówczas na korcie wszystko się odmieniło. Nagle miała ona bardzo duże problemy z pierwszym podaniem, popełniła nawet podwójny bląd, a Świątek zaczęła radzić sobie z jej serwisem i odrobiła przełamanie, błyskawicznie doprowadzjąc do remisu 5:5.
Problem na linii serwisowej obu zawodniczek był jednak kontynuowany, bo do tie-breaka doszło po dwóch kolejnych przełamaniach. Być może obu z nich przeszkadzało świecące nad kortem słońce. W pewnym momencie Czeszka skarżyła się nawet sędzi, że odbija się ono w bardzo niekorzystnym miejscu i utrudnia jej grę.
W tie-breaku to Polka zaprezentowała się dużo lepiej. Grała bardzo skuteczne bekhendy po linii, popisywała się zagraniami kończącymi, mimo że we wcześniejszej fazie seta często wyrzucała piłkę poza kort. Ostatecznie bojowym okrzykiem zakończyła wygraną partię, która przybliżała ją do półfinału.
Drugi set był już zupełnie inną historią. Polka na starcie przełamała Czeszkę i szybko zaczęła budować swoją przewagę. W czwartym gemie musiała bronić break-pointa, ale wyszła z tej sytuacji obronną ręką i zrobiło się 3:1. Potem wszystki gemy wygrywała już Świątek, która poprawiła jakość pierwszego serwisu, często biegała do siatki, a także popisywała się pięknymi bekhendami po linii.
Teraz Polka może już czekać na rywalkę w jutrzejszym półfinale. Będzie nią zwyciężczyni z pary Jasmine Paolini - Coco Gauff.