Sabalenka czeka, ale nie na Magdę Linette. Polka boleśnie uległa Ann Li
Na rozgrzewkę podczas Western & Southern Open w Cincinnati los skojarzył Magdę Linette z rywalką znaną sprzed lat. Z Amerykanką Ann Li (192. WTA) Polka grała już w 2019 roku w Manchesterze, gdy Li była jeszcze nastolatką. Wówczas Polka nie miała problemów z pokazaniem swojej wyższości.
(Zbyt) łatwy pierwszy set
Wtedy wygrana przyszła gładko, ale we wtorek obie tenisistki spotkały się na innych etapach kariery. Linette już w pierwszym gemie zdołała Amerykankę przełamać, nawet jeśli po żmudnej walce. Przy swoim podaniu faworytka była bezpieczna w rywalizacji ze 192. rakietą rankingu WTA i gdy jedyny raz doszło do break pointu, Linette szybko zapunktowała dwukrotnie, by zapisać gema na swoim koncie.
I choć sama Polka nie miała optymalnej skuteczności, to gem za gemem wygrywała, utrzymując wysoki odsetek punktów zdobytych po pierwszym serwisie i dominując returnem. Rywalce brakowało przede wszystkim precyzji i niezłe zagrania przeplatała błędami, które mogły świadczyć o stresie, a przez które nie wytrzymywała dłuższych wymian. Zawodził ją forhend, wydawała się momentami pogubiona. Ostatecznie cały set trwał 37 minut i zakończył się przy stanie 6:0.
Drugi set przegrany po tie-breaku
Po jednostronnej otwierającej partii Amerykanka zdołała wygrać swojego gema. Następnie zaskoczyła Polkę nadspodziewanie dobrym oglądem gry i potężnym returnem w kolejnym, zyskując po raz pierwszy przewagę przełamania. Straciła ją sama, gdy Linette wykorzystała mocne uderzenie Li przeciwko niej – Amerykanka raz za razem wyrzucała piłkę na aut.
Wyraźnie czuła się jednak lepiej: szybciej biegała po korcie, zaczęła również ruszać do gry przy siatce. Przez dłuższą chwilę doświadczona Polka nie była w stanie znaleźć recepty, pod nosem wykrzykując swoje "trzymaj!" i złapała równowagę dopiero w szóstym gemie. Wtedy – już po dwóch przełamaniach z każdej strony – wygrała pewnie, do zera, utrzymując kontrolę od pierwszego do ostatniego zagrania.
Na wypełniających się stopniowo trybunach kortu nr 11 emocji było coraz więcej, gdy obie zawodniczki pewnie broniły swoich gemów i doszły do stanu 4:5 z perspektywy Polki. Musiała obronić swoje podanie, co przyszło po efektownej walce pod siatką i dopiero na przewagi. Kolejne wygrane gemy doprowadziły do tie-breaka. Prosty błąd zawodniczki z Europy dał Amerykance prowadzenie 2-0, a wkrótce już 4-1. Szczęśliwie, 23. rakieta świata zdołała dojść do 5-5, ale w kluczowym momencie wyrzuciła piłkę i Li zdołała zgarnąć seta, ku uciesze widzów.
Bolesna porażka i złamana rakieta
Jak skończyły zawodniczki drugiego seta, tak zaczęły kolejnego: Li miała luz i gotowość do walki, Linette była spięta i cenę przyszło zapłacić błyskawicznie. Amerykanka na swoich warunkach przełamała poznaniankę, a przy swoim serwisie nie dała jej dojść do słowa. Nie tylko usztywniona, ale i wolniejsza Polka szybko znalazła się w defensywie przy swoim podaniu w trzecim gemie, przegrywając go po dwóch pokaźnych autach i dając Li przewagę 3:0.
W długiej walce o czwartego gema wydawało się, że psychologiczna przewaga Amerykanki topnieje – wróciły błędy z pierwszego seta. Nawet wtedy jednak Linette grała zbyt pasywnie i przewidywalnie. Nie tylko nie odebrała rywalce jej gema, ale i swojego przegrała na 0:5, co skończyło się złamaniem rakiety o kort.
Jakby na dowód rosnącej pewności siebie Ann Li, Amerykanka na starcie szóstego gema posłała pierwszego w meczu asa. Linette nie złożyła broni, ale do meczu nie udało jej się już wrócić. Urwała rywalce jej gema i wygrała swojego, ale w kolejnym trzy zbyt proste błędy oddały zwycięstwo Ann Li.