Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Świątek obroniła dziewięć (!) piłek meczowych, ale Sabalenka poza zasięgiem

Świątek obroniła dziewięć (!) piłek meczowych, ale Sabalenka poza zasięgiem
Świątek obroniła dziewięć (!) piłek meczowych, ale Sabalenka poza zasięgiemProfimedia
Po trzech przegranych półfinałach Aryna Sabalenka wykorzystała czwartą okazję. W niedzielę w Cincinnati dała popis absolutnej dominacji, od początku kontrolując przebieg meczu z liderką światowego rankingu. Iga Świątek nie mogła znaleźć serwisu i forhendu, kończy udział na półfinale po raz drugi z rzędu. Ukłony należą się jednak Polce za niebywałą walkę w ostatnich gemach, w których obroniła dziewięć piłek meczowych i była bliska powrotu zanim rywalka wygrała 6:3, 6:3.

Ich rywalizacja to w ostatnich sezonach jedna z najbardziej elektryzujących w kobiecym tenisie, a tylko w tym roku po raz trzeci Iga Świątek (1. WTA) i Aryna Sabalenka (3. WTA) stanęły naprzeciw siebie na korcie. Bilans tej rywalizacji jest bardzo korzystny dla Polki, choć większość zwycięstw wypracowała na mączce, twarde nawierzchnie mają wyrównane wyniki. Starsza z tenisistek już czwarty raz przystępowała do walki o finał w Cincinnati, dla Polki to "dopiero" drugi półfinał z rzędu.

Sprawdź przebieg meczu Świątek - Sabalenka punkt po punkcie

Świątek bez serwisu, Sabalenka z potężnym startem

Sabalenka bardzo dobrze przeszła przez poprzednie rundy i trudno było sobie wyobrazić, by nie wykorzystała wahań Polki, jakie oglądaliśmy w sobotnim ćwierćfinale. Białorusinka miała problemy przy swoim podaniu, Świątek była szybka i agresywna, doprowadziła do równowagi i dopiero dwa asy od 40:40 ucięły walkę. Niestety, podobnie dobrego serwisu nie miała raszynianka, która straciła gema bez jednego choćby punktu. Na szczęście drapieżna postawa przy returnie pozwoliła natychmiast odrobić stratę.

Przy podaniu znów było nerwowo, ale od 0:30 liderka rankingu zaliczyła cztery dobre serwisy i wyrównała wynik. Nie przyszło jej to łatwo i w kolejnym gemie ponownie straciła podanie, tym razem nie mając już sposobu na zagrożenie rywalce. 2:5 w 27 minut? Źle to wyglądało. Dobry gem serwisowy Polki dał nadzieję, ale już w perspektywie drugiego seta, ponieważ pierwszego gemem na sucho wzięła 26-latka.

Obroniła dziewięć piłek meczowych!

Ciemne chmury zawisły nie tylko nad polskimi nadziejami na finał, ale i nad amerykańskim kortem, wymuszając krótką przerwę. Iga Świątek złapała oddech i starała się lepiej czytać rywalkę, nie mogąc zniwelować jej przewagi w serwisie czy sile uderzeń. Z mozołem obroniła pierwszego gema i szukała przełamania w drugim, by w kolejnym ulec przy trzecim break poincie. 

Sabalenka była zbyt równa, zbyt zdeterminowana, a Polka wciąż szukała sposobu, by podnieść swoją skuteczność. 23-latka zdołała wywalczyć break pointa, ale nerwy nie pozwoliły jej go wykorzystać. Co gorsza, również w swoim gemie serwisowym nie zdołała utrzymać emocji na wodzy, co Sabalenka wykorzystała bez litości, uciekając na 4:1! Świątek ruszyła na konsultacje do trenera Wiktorowskiego, ale nawet kolejne przerwy na wycieranie kortu nie wybijały z rytmu skupionej mińszczanki, która domknęła gema na 5:1 z łatwością.

Niemal pastwiła się nad młodszą rywalką w ósmym gemie, z uśmiechem wychodząc na 40:0. Z zagryzionymi wargami Polka zgasiła trzy piłki meczowe, po nich kolejne trzy! Po nich jeszcze siódmą i wygrała gema. 23-latka znalazła grunt pod nogami i próbowała jeszcze przełamać Sabalenkę, wybiła jej z głowy dwa kolejne meczbole i rywalka pękła: pierwszym błędem podwójnym oddała przełamanie. Niestety, raszynianka nie poszła za ciosem, za 10. razem Białorusinka wygrała.

Liczby meczu Świątek - Sabalenka
Liczby meczu Świątek - SabalenkaFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen