Paolini poza zasięgiem Magdaleny Fręch, Włoszka pewnie awansuje
Żadna z zawodniczek nie miała wcześniej przyjemności grać w Cleveland, co jest głównie zasługą krótkiej historii samego turnieju Tennis in the Land. I choć obie pojawiły się na korcie nr 1 w roli debiutantek, to od samego początku nie było wątpliwości, że Jasmine Paolini – rozstawiona z nr 11 – jest zdecydowaną faworytką.
Starcie rozpoczęło się równo, Włoszka swojego pierwszego gema musiała wygrać na przewagi. Dopiero w czwartym gemie równowaga została zachwiana. Paolini bardzo przyspieszyła pod koniec gema i precyzyjnym uderzeniem w róg kortu przełamała Polkę (3:1).
Ta nadspodziewanie szybko wypracowała szansę na wyrównanie rachunków, dochodząc do 40:15 przy serwisie rywalki. Nie udało się jednak wykorzystać dwóch break pointów i to – jak się wydaje – był najważniejszy moment seta. Rozpędzająca się Jasmine Paolini mogła być zatrzymana, tymczasem poszła za ciosem i nie oddała już żadnego gema, ostatniego kończąc na sucho. Łodzianka zdobyła tylko 18 punktów w secie, więc trudno było szukać pozytywów przy 30 rywalki.
W drugą odsłonę 35. zawodniczka WTA weszła nie mniej pewnie, momentalnie przełamując Fręch i już po mniej niż kwadransie miała 3:0. Była szybsza, częściej przechodziła do ofensywy, popełniała znacznie mniej błędów, a z wymuszaniem ich na podenerwowanej Polce nie miała problemu.
Dała się co prawda przełamać w czwartym gemie, ale kontrolę straciła tylko na chwilę. Magdalena Fręch na pierwszego gema wygranego przy swoim podaniu czekała aż do stanu 2:5. Posłała wówczas pierwszego w meczu asa i – nie mając już nic do stracenia – zaczęła grać swoje. Oblana rumieńcem przełamała Paolini na 3:5, a przeciwniczka zaczęła kręcić głową. Wielki powrót? Niestety nie, w dziewiątym gemie Włoszce pomogło szczęście i pasywność Polki, która piłką w siatce zakończyła mecz, dając faworytce wygraną 6:1, 6:3.