Hurkacz już za burtą w Estoril, Zapata Miralles w ćwierćfinale
Choć Hubert Hurkacz do portugalskiego Estoril przyjechał jako turniejowa dwójka, musiał być przygotowany na wyrównaną walkę od pierwszego meczu. Los skojarzył go bowiem z rówieśnikiem z Hiszpanii, Bernabe Zapatą Mirallesem.
Ten co prawda punktów rankingowych ma znacznie mniej, ale w 2023 roku zdążył już pokazać, że dobrze się czuje na kortach ziemnych. W Buenos Aires i Rio de Janeiro na tej nawierzchni odprawiali go dopiero Carlos Alcaraz i Cameron Norrie, za każdym razem w półfinale. Nic więc dziwnego, że w Portugalii Zapata Miralles nie zamierzał kończyć na drugim meczu (w pierwszym pokonał Henrique Rochę).
Początek pierwszego seta był bardzo wyrównany, każdy z zawodników wygrywał przy swoim podaniu. Wynikało to jednak bardziej z błędów Hurkacza, który nie najlepiej wszedł w mecz. Nic dziwnego, to jego powrót na mączkę w tym roku. Gra czołowego polskiego tenisisty falowała – proste błędy przeplatały się z fantastycznymi zagraniami, dzięki którym udało się doprowadzić do tie-breaku w pierwszym secie.
Hurkacz bardzo szybko wyszedł na 4-0, jednak pozwolił się dogonić i znów zrobiło się nerwowo. Ostatecznie jednak to Polak okazał się skuteczniejszy, wygrywając trzynastego tie-breaka w sezonie. Zapata Miralles z kolei przegrywa tie-breaki seryjnie i tradycji w obu przypadkach stało się zadość.
Druga partia zaczęła się lepiej dla Hurkacza, ale to on jako pierwszy stracił serwis. Szczęśliwie zrewanżował się rywalowi i zdołał wygrać dwa kolejne gemy, wychodząc na 3:2. Później nerwy wyraźnie wkradły się w jego poczynania, zastępując sportową złość. Zapata Miralles z 2:3 wyszedł na 5:3, po drodze ponownie przełamując Polaka. Po walce gem za gem spokojnie zamknął seta 6:4.
Uskrzydlony wygraną Hiszpan przełamał Hurkacza już w pierwszym gemie, gładko wygrał drugiego i widać było, że przewaga psychologiczna jest po jego stronie. Popularny Hubi co prawda złapał kontakt i bardzo długo walczył w czwartym gemie, ale stracił i ten, i następny.
Jeśli start seta był zły, to co powiedzieć o stanie 4:1 dla Zapaty? Ryzykowna gra Hurkacza nie dała oczekiwanego efektu i przy 5:1 powrót wydawał się niemożliwy. Po dwóch setach trwających niemal godzinę każdy, Zapata Miralles w trzecim potrzebował 41 minut na odesłanie Huberta Hurkacza do domu.