Carlos Alcaraz obwinia napięcie za skurcze całego ciała w półfinałowej porażce z Djokovicem
Hiszpan, który został pokonany 3:6, 7:5, 1:6, 1:6, przegrał pierwszego seta z Serbem po godzinnej walce. Odbił się, aby wygrać drugiego, potrzebując ponad godziny, zanim skurcze zmusiły go do wzięcia przerwy medycznej przy stanie 1:1 w trzecim. Jego gra jednak załamała się, pozwalając przeciwnikowi zarezerwować sobie miejsce w wielkim finale.
"Szczerze mówiąc, rozczarowałem samego siebie, a w takim meczu, przychodząc na ten mecz ze świetnym samopoczuciem, czując się świetnie fizycznie, i skurcze pod koniec drugiego seta, na początku trzeciego seta, to było naprawdę rozczarowujące" - powiedział Alcaraz.
Do tego momentu Alcaraz grał swój ekscytujący tenis. Pomimo optycznej kontroli po stronie Serba, Hiszpan gonił punkty, które wydawały się stracone, dropszoty, które wyglądały na wygrane i loby, które dotykały linii. Jednak mistrz US Open ostatecznie zapłacił cenę i będzie musiał poczekać kolejny rok na szansę wygrania swojego pierwszego wielkiego turnieju na kortach ziemnych.
"Powiedziałbym, że pierwszy i drugi set były bardzo, bardzo intensywne i zacząłem odczuwać skurcze w ramieniu" - powiedział. "Na początku trzeciego seta zacząłem odczuwać skurcze w każdej części ciała, nie tylko w nogach. Również ramiona, każda część nóg".
Wziął przerwę medyczną, ale do końca tak naprawdę nie doszedł do siebie. "Napięcie" - powiedział zapytany o przyczynę. "Napięcie związane z meczem. Zacząłem mecz bardzo zdenerwowany. Napięcie pierwszego seta, drugiego seta, to były naprawdę intensywne dwa sety. Naprawdę dobre wymiany, trudne wymiany, dropszoty, sprinty, wymiany. To połączenie wielu rzeczy. Ale najważniejsze było napięcie, które towarzyszyło mi przez całe dwa pierwsze sety".
Gdy jego poziom dramatycznie spadł, kibice na korcie centralnym zastanawiali się, dlaczego nie przerwał pojedynku.
"Cóż, czułbym się źle, gdybym przeszedł poddał mecz" - powiedział. "Jestem w półfinale Wielkiego Szlema. Gdybym się wycofał, mogłoby to być dla mnie naprawdę trudne. Myśląc o czwartym secie, pomyślałem, że prawdopodobnie mam 1% szans na powrót. To było naprawdę trudne. W mojej głowie, w czwartym secie, to nie była emerytura".
Djoković nadal rzuca więc swój cień na nowe pokolenie, ale Alcaraz wyłonił się jako najsilniejszy pretendent do zdetronizowania go dzięki swojemu nieustraszonemu podejściu. Ostatecznie to, co zapowiadało się na wybuchowy mecz, okazało się niewypałem.
"Trzeba wyciągać wnioski z takich meczów. Powiedziałbym, że biorę lekcje z tego meczu. Postaram się, aby taki incydent nie powtórzył się w kolejnych meczach" - powiedział Alcaraz.