Były trener Angeliki Kerber nie ma wątpliwości. "Świątek gra na tyle, ile potrzebuje"
Zanim Ukrainka zrezygnowała z gry, Świątek zdecydowanie dominowała na korcie. I to nie tylko w ostatnich gemach, gdy rywalka już zmagała się z problemami zdrowotnymi. Także na początku meczu. Od pierwszych gemów Świątek grała agresywnie, płasko, skracała wymiany i szybko zdobywała punkty.
"Zagrały tak, jak lubi zarówno Iga, jak i Curenko. Tyle że Polka jest zawodniczką kompletną. Jeśli trzeba byłoby zwolnić grę, to by to zrobiła. Tutaj nie była do tego zmuszona. Na razie Iga nie pokazała jeszcze w Paryżu pełni swoich możliwości. Widać, że koncentruje się na kolejnych meczach. I bardzo dobrze. W sumie szczęściem w nieszczęściu okazał się ten uraz Igi w Rzymie i wycofanie się z turnieju. Widać, że teraz ma dużo siły i jest wypoczęta" - twierdzi szkoleniowiec.
W ćwierćfinale Polka zagra z Cori "Coco" Gauff z USA, szóstą singlistką świata. Raszynianka w tym pojedynku będzie zdecydowaną faworytką. Zawodniczki dotychczas spotykały się sześciokrotnie i wszystkie mecze wygrała Świątek. Amerykanka nie zdołała wygrać ani jednego seta.
"Iga musi być maksymalnie skoncentrowana podczas tego meczu. To jest tenis. Zawsze może się przytrafić słabszy dzień, a jednocześnie wybitnie dobrze będzie się grało Gauff. Dojdzie do sensacji i potem wszyscy będą pytali dlaczego. Ano dlatego, że to są ludzie, a nie roboty i mają swoje słabości" - ostrzega Ostrowski.
Mimo wszystko, były trener Koerber przyznaje, że faworytką będzie Polka i to ona powinna po raz kolejny awansować do półfinału.
Po odpadnięciu Wiktorii Azarenki, Barbory Krejcikowej i rezygnacji z gry Jeleny Rybakiny, które znajdowały się w połówce drabinki Świątek, wydawało się, że Polce otworzyła się autostrada do finału. Tymczasem w ćwierćfinale w jej części drabinki znajduję się same zawodniczki rozstawione (oprócz Gauff, Ons Jabeur - numer 7 i Beatriz Haddad Maia - 14). Natomiast rozstawiona z dwójką Aryna Sabalenka jest pewna, że aż do finału nie trafi na żadną rozstawioną rywalkę.
"I to wcale nie musi oznaczać, że Sabalenka w tym finale zagra. Oczywiście wszystko się tak układa, że powinno dojść do kolejnej batalii dwóch najwyżej notowanych tenisistek. Ale powtarzam raz jeszcze, tenisiści to nie roboty. W tym turnieju już mieliśmy wiele niespodzianek" - zakończył Ostrowski.