Hurkacz nie zdobył znów Halle, dwa przegrane tie-breaki po wyrównanym meczu
Hubert Hurkacz i Jannik Sinner mieli przed niedzielnym finałem idealnie równy bilans, każdy wygrał po dwa mecze. Teraz spotkali się po raz pierwszy na korcie trawiastym - w dodatku na korcie, na którym wrocławianin już raz wygrał z liderem światowego rankingu, wygrywając finał w Halle w 2022. Wtedy jednak liderem był Daniił Miedwiediew.
Sprawdź mecz Sinner - Hurkacz punkt po punkcie
Równo aż do końca tie-breaka
Ponieważ obaj tenisiści są znani z potężnego uderzenia, mecz zwiastował szybko zdobywane punkty i pierwsze dwa gemy to potwierdziły. Trzeci i czwarty to już zupełnie inna historia. Najpierw break point zdobył Sinner, pierwszy raz testując nerwy Polaka. Test wyszedł świetnie, serwis nie do obrony zgasił break point, a dwa punkty na domknięcie gema przyszły równie łatwo. W rewanżu to wrocławianin miał szansę na przełamanie, gdy Sinner zepsuł atak spod siatki. Nieregularny cień konstrukcji dachu wyraźnie sprawiał problemy na południowej stronie kortu, ale i lider spokojnie zniwelował zagrożenie.
Długich wymian faktycznie było niewiele, choć widzowie mogli podziwiać kilka bardzo ciekawych bitew, jak choćby punkt na 30:30 w dziewiątym gemie, gdy Sinner najpierw posłał pierwszego w meczu dropszota, a potem minięciem pokonał Polaka. Podobnie w jedenastym gemie panowie zabawili trybuny walką na skróty.
Ponieważ o przełamaniu nie było mowy, seta rozstrzygał tie-break. Jak na ironię po secie dominacji serwujących, aż trzy z czterech pierwszych punktów kończyły się mini breakami, niestety o jeden więcej miał Hurkacz. Po dwóch zdobytych serwisach Sinner miał już 5-2, ale Polak wygrał swoje podania i po wyrzuceniu piłki przez Włocha odrobił stratę na 5-5. Sinner doszedł do piłki setowej swoim podaniem, ale dwa kolejne należały do Hurkacza, który w obu przypadkach nie dał Sinnerowi szansy na odbicie. Niestety, przy stanie 8-8 Włoch świetnie rozegrał wymianę na wagę mini breaka i miał dwa podania w zanadrzu. Jedno wystarczyło, wygrał 10-8.
Drugi tie-break już wyraźnie jednostronny
Wzmocniony wygraną w pierwszym secie, Sinner ruszył do ataku przy podaniu Polaka, szukając szybkiego 2:0 w drugiej odsłonie. To zaowocowało widowiskowym gemem, w którym Włoch widowiskowo obronił wolej Hurkacza, płacąc za to wpadnięciem w bandy. Chwilę później zmusił rywala do szpagatu. 27-latek obronił podanie, ale przy kolejnym zaczął od 0:30 i zrobiło się nerwowo. Wziął oddech i zgarnął cztery punkty z rzędu!
W gemach szli wciąż łeb w łeb, ale bez wątpienia to Sinner odpowiadał za wartość rozrywkową w większym stopniu, choć i Polak miał wielkie momenty, jak choćby jego pierwszy punkt szóstego gema, który zdobył zagraniem po linii posłanym zza pleców! Nawet Sinner dołączył do aplauzu, a przy własnym podaniu wkrótce spróbował to skopiować, posyłając piłkę w siatkę. Włoch zgarniał gemy znacznie łatwiej, prawie bez straty punktów.
Z racji kolejności to Sinner pierwszy zapewnił sobie udział w ewentualnym tie-breaku, który wydawał się nieuchronny od początku. Polak dołączył do niego gemem na sucho, nie pozwalając Włochowi nawet ruszyć do potężnych serwisów. Sinner zaczął tie-break świetnie, Hurkacz niestety dwie piłki z rzędu wyrzucił i zrobiło się 1-4. Kolejna wymiana i znów mini break dla Włocha. Polak odrobił punkt, ale znów wysłał piłkę poza kort, dając piłki mistrzowskie faworytowi. Pierwsza wystarczyła, Polak ponownie nie zdołał zmieścić się w korcie.