Popis Hurkacza w Halle. Cenna wygrana nad Zverevem i awans do finału Polaka
Wczorajszym zwycięstwem w ćwierćfinale Hurkacz zapewnił sobie awans na siódme miejsce w światowym rankingu, który ukaże się w najbliższy poniedziałek. Będzie to najwyższa lokata jaką kiedykolwiek zajmował zawodnik z Wrocławia. Dzisiaj do swojego CV dodał kolejne osiągnięcia, ponieważ pierwszy raz w karierze wygrał ze Zverevem, a także pierwszy raz w tym roku pokonał zawodnika z czołowej dziesiątki rankingu. Niemiec był bowiem w Halle rozstawiony z dwójką, a obecnie zajmuje czwarte miejsce na świecie.
Już po pierwszych piłkach spotkania dostaliśmy informację o tym jak może wyglądać cały pojedynek. Obaj zawodnicy bardzo dobrze prezentowali się na polu serwisowym, a gdy tylko pojawiały się jakieś pojedyncze dłuższe akcje, to szybko kończyły się na aucie lub na siatce. W pierwszej części spotkania nie oglądaliśmy break pointów, a Hurkacz ze Zverevem spokojnie budowali swój dorobek przy dobrym podaniu.
Sytuacja ta zmieniła się w siódmym gemie przy serwisie Hurkacza. Polak wpadł w sytuację 15:40 i musiał się z niej ratować. Na domiar złego, przy równowadze miała miejsce nieplanowana i niezwiązana ze sportem przerwa, ponieważ jeden z kibiców gorzej poczuł się na trybunach. Oczywiście zdrowie kibica jest najważniejsze, choć trzeba zwrócić uwagę, że taka sytuacja mogła wpłynąć źle na dyspozycję Polaka w tym konkretnym momencie. Ostatecznie obronił on jednak cztery piłki na przełamanie, a gra w pierwszym secie dalej brnęła do tie breaka.
Jego losy z kolei zupełnie zdominował wrocławianian, który szybko wymusił błąd Zvereva i uzyskał małe przełamanie, a sam na linii serwisowej prezentował się fenomenalnie i nie dał Niemcowi żadnych szans na powrót do rywalizacji. Pewnie wygrał do dwóch punktów.
W drugiej partii na ważne rozstrzygnięcia nie trzeba było czekać tak długo, bo pojawiły się one już w trzecim gemie. To właśnie wtedy Hurkacz wyczuł swoją szansę i toczył wyrównany bój z Niemcem przy jego serwisie, a warto zaznaczyć, że do tego momentu Zverev nie przegrał swojego podania w całym tym turnieju.
Polak wykorzystał jednak już pierwszego break pointa, ponieważ jego rywal posłal piłkę w aut, a od tego momentu scenariusz do końca spotkania wydawał się dość jasny. Serwis Polaka funkcjonował wyśmienicie, posłał on łącznie 17 asów, czyli o 12 więcej od rywala i pewnie zdobywał kolejne punkty przy swoim serwisie.
Do końca spotkania unikał problemów i zameldował się w finale Halle, co oczywiście bardzo dobrze wróży przed zbliżającym się Wimbledonem. W finale niemieckiej imprezy wrocławianin zmierzy się z Jannikiem Sinnerem.