Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Sinner kontra Alcaraz: Pojedynek o drugie miejsce w rankingu ATP i nie tylko

Marco Romandini
Carlos Alcaraz uścisnął dłoń Jannika Sinnera
Carlos Alcaraz uścisnął dłoń Jannika SinneraProfimedia
Dziś wieczorem, w okolicach 21:30, dwa wielkie nazwiska spotkają się w półfinale w Indian Wells. Wyzwanie jest warte nie tylko pozycji w rankingu, ale także pomoże ukształtować teraźniejszość i przyszłość męskiego tenisa.

Palm Springs. Kalifornijska pustynna oaza położona w dolinie Coachella. Ta nazwa odbija się echem basowych riffów i uderzeń perkusji, które co roku pobrzmiewają na jednym z najsłynniejszych festiwali muzycznych na świecie. Na zupełnie innej scenie wystąpią dziś Jannik Sinner i Carlos Alcaraz, czyli "najlepsza młodzież" świata tenisa, a być może nie tylko.

Z rozbitym Djokoviciem, który został odprawiony przez lucky losera Lucę Nardiego, Sinner i Alcaraz grają nie tylko o przyszłość, ale także teraźniejszość tenisa. W tej chwili to tylko walka o nr 2 w rankingu, później będzie to nr 1, na razie wciąż trzymany kurczowo przez Djokera, przez rekordowy 417 tydzień.

Teraźniejszość i przyszłość

Serb to gigant, który nie może jednak uciec przed bogiem Chronosem - upływającym czasem. Ten wpływa na siłę jego mięśni, spowalnia jego refleks, a 37 wiosen to sporo. I zawsze tak jest, że młodość stopniowo zbliża się do kradzieży ognia bogów, a Włoch, z imponującym ciągiem 19 zwycięstw z rzędu, po odebraniu Miedwiediewowi numeru 3 ATP, postawił na celowniku rywala namaszczonego na następcę króla Djokovicia. Alcaraz przechodzi okres słabszej formy i zbyt wielu kontuzji, takich jak ta z kostką, która wyparła go z turnieju ATP w Rio.

Ktokolwiek wygra dzisiejszego wieczoru, w poniedziałek będzie numerem 2 ATP. A w tym swoistym "pojedynku w samo południe", który znajduje swoją właściwą scenerię na kaktusowej pustyni otaczającej Palm Springs i korty Indian Wells, wygra najszybszy i przede wszystkim najbardziej precyzyjny. Jannik i Carlos, dwaj potężni przeciwnicy, którzy używają rakiety jak rewolweru, strzelając piłkami po liniach. Jak to na Dzikim Zachodzie bywa, darzą się wielkim szacunkiem, ale nie przyjaźnią. "Jannik jest dla Carlosa przykładem profesjonalizmu" - powiedział trener Alcaraza, Juan Carlos Ferrero. "Czy to dobrze dla tenisa, że dwaj rywale się dogadują? Tak, nawet jeśli często nie jest to łatwe: mówimy o największym rywalu w karierze. Im częściej z nim grasz, tym bardziej narażasz się na bolesne porażki. Ale Carlos i Jannik mają zdrowe relacje. Kiedy Sinner wygrał pierwszy turniej Masters 1000 w Toronto, wiedzieliśmy, że jest bliski tytułu w Szlemie".

Szacunek, nie przyjaźń. Zdrowy szacunek. Słusznie, tak jak to było między trzema dominatorami ostatniej ery: Federerem, Nadalem i Djokoviciem. Serb był tym trzecim, który następnie skradł berło. Miedwiediew raczej nie odniesie sukcesu, ale robi co w jego mocy z niemal bezprecedensową ciągłością występów i wyników. Prawdopodobnie i tym razem będzie czekał uskrzydlony na zwycięzcę w finale. Nigdy nie należy lekceważyć Rosjanina, który - zanim oddał tytuł Australian Open Włochowi - prawie go znokautował.

Najlepszy na świecie

Jeśli rok temu Alcaraz miał wszelkie szanse na pokonanie Sinnera, a jego ostatnia wygrana z Włochem miała miejsce w półfinale Indian Wells w 2023 roku (7:6, 6:3), to już tak nie jest. Jannik przybrał 4,5 kg mięśni na siłowni, trenował technikę i strategię z Simone Vagnozzim oraz swój umysł z Darrenem Cahillem. Poprawił swój serwis, wcześniej słaby punkt, i rozwinął nie mniej pomysłowy styl tenisa niż jego przeciwnik. Być może mniej spektakularny, ale co najmniej równie skuteczny, jeśli nie bardziej.

I rozwinął się, bardzo, za bardzo jak na obecną formę przeciwnika. Dzięki zwycięstwom w Miami (6:7, 6:4, 6:3) i Pekinie (7:6, 6:1), Tyrolczyk objął prowadzenie 4-3 nad swoim przeciwnikiem, a następnie w crescendo zebrał kolejne sukcesy, ze zwycięstwem w Pucharze Davisa i tym w Szlemie, Australian Open. Progres, który niedawno sprawił, że sam Alcaraz powiedział: "W tej chwili najlepszy jest on".

Mania doskonałości i fobie

Sinner pozostaje jednak chłodny wobec tak wielkiego entuzjazmu i skupia się na swoim celu, którym nie jest drugie miejsce w rankingu ATP: "Ranking jest względny, wciąż jest zbyt wiele punktów do zgarnięcia" - powiedział Włoch. "Mogę zostać numerem 2, a potem znowu spaść... W tej chwili ranking jest dla mnie drugorzędny. Nie chodzi o to, że ukończenie turnieju jako nr 2 ma dla mnie tak duże znaczenie: to nie ma znaczenia dla mnie i dla mojego zespołu". Celem, jak wielokrotnie powtarzał, nie jest tylko wygrywanie, ale ciągłe doskonalenie się. Zatem Sinner, odpowiadając Balsisserze z serwisu Ubitennis, już znalazł coś do poprawy, nawet po miażdżącym zwycięstwie nad Lehecką: "Zdaję sobie sprawę, że rzadko trafiam pierwszym. Zwłaszcza po przerwie miałem zero pierwszych uderzeń. W ostatnim gemie lepiej serwowałam, były też nowe piłki" - recenzował swój występ.

Zobaczymy, jak pójdzie dziś wieczorem. Ani ostatnie mecze między nimi, ani ostatnie kontuzje Hiszpana, który gra w tym turnieju na fali wznoszącej, pokonując nawet pszczołę, która użądliła go w ostatnim meczu. Jeśli pokonał tę fobię z dzieciństwa, Sinnera też się nie boi.

Marco Romandini - starszy redaktor Diretta/Flashscore
Marco Romandini - starszy redaktor Diretta/FlashscoreFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen