Drugi set jak marzenie, Iga Świątek ponownie triumfuje w Indian Wells!
Po trzech zwycięstwach z rzędu Marii Sakkari, teraz Iga Świątek stanęła przed szansą na trzecią wygraną z Greczynką. Moment jest symboliczny, ponieważ obie tenisistki są na innych etapach kariery, a po raz ostatni widziały się… w finale Indian Wells 2022! Wówczas Polka nie oddała seta rywalce i na to z pewnością liczyli fani w niedzielę.
Prześledź mecz Świątek-Sakkari punkt po punkcie
Łatwo przyszło, łatwo poszło
Zaczęło się łatwiej niż można było sądzić. Sakkari, jakby spięta, miała problem z dostrojeniem returnu i wyrzucała piłkę. Świątek szybko wygrała swojego gema i ruszyła do ataku przy podaniu rywalki, na co ta ponownie wydawała się niegotowa, tracąc go przy pierwszym break poincie. Trzeciego gema faworytka wzięła na sucho i Sakkari musiała coś zmienić, by nie wypuścić seta z rąk przy drugim gemie serwisowym.
Zrobiła to w niezłym stylu – serwis to jej niezmienny atut, ograniczyła błędy i podjęła rękawicę. Co prawda na przewagi, ale w końcu obroniła gema, by szukać przełamania powrotnego. Wymiany stały się dłuższe i bardziej różnorodne, a determinacja Greczynki rosła wraz ze zdziwieniem Polki. Tym razem 22-latka była niegotowa i zaczęła popełniać błędy pod presją.
Atenka wyrównała stan gry i w 10. gemie walczyła o 5:5. Niespodziewanie dwukrotnie nie przebiła, a raz próba minięcia Świątek w zaciętej wymianie wyszła na nieznaczny aut. Trzy break pointy (i set pointy) z marszu złapały ją w kluczowym momencie. Dwa obroniła, ale przy trzecim Polka zmianami kierunków nie dała szansy na obronę, wygrywając 6:4.
Koncert Polki w drugim secie
Drugi set rozpoczął się od podobnego wyniku 2:0 na korzyść Polki, ale w zupełnie innych okolicznościach. To nie Sakkari tak się myliła, a Świątek jak wirtuozka słała returny, przełamując Greczynkę do zera. 28-latka na głos krzyknęła do trenera "nie wiem, co robić!". Rada punktowania pierwszym podaniem nie okazała się łatwa do wdrożenia, gdy Iga doskonale odczytywała zamiary 9. zawodniczki i wymuszała błędy.
W drugim z rzędu gemie serwisowym Sakkari Świątek wyszła na 40:0 i nie działał ani potężny forhend, ani próby skrótów. Na wszystko była odpowiedź Polki, która tylko jeden punkt oddała Greczynce przy jej serwisie, wychodząc na 4:0! Nie było już śladu po nerwowych rozmowach Świątek z trenerem Wiktorowskim z pierwszego seta – faworytka grała na pełnym luzie i nie było również szans na powrót Sakkari. W drugim secie Polka wygrała 6:0, zwyciężając w ośmiu gemach z rzędu!
Drugi set był tak przytłaczający dla Marii Sakkari, że podczas ceremonii dekoracji finalistek przeprosiła widzów, że nie była w stanie nawiązać bardziej wyrównanej walki. Ale, jak sama przyznała, Iga jest niebywałą zawodniczką i wspaniałym człowiekiem, więc życzyła sobie i rywalce wielu kolejnych finałów... niekoniecznie przeciwko sobie.