Falstart Magdaleny Fręch, kończy grę w Indian Wells na pierwszym meczu
W pamięci wciąż mamy niedawny sukces Magdaleny Fręch w Australian Open czy dobre występy na Bliskim Wschodzie, a jednak ostatni mecz w San Diego kazał hamować entuzjazm przed rozpoczęciem zmagań Polki w Indian Wells. Zwłaszcza że rywalka była nieprzypadkowa i jeszcze niedawno to ona byłaby zdecydowaną faworytką.
Prześledź mecz Fręch-Bronzetti punkt po punkcie
Wypuściła pierwszego seta z rąk zbyt szybko
Mecz zaczął się niestety ze wskazaniem, że oglądamy bardziej łodziankę z San Diego niż choćby z Dubaju. Elementy agresywniejszej, bardziej twórczej gry pozostały, ale jednocześnie Polka popełniała niewymuszone błędy i szybko wpadła w tarapaty. Jej pierwszy gem serwisowy skończył się przełamaniem po równowadze, dając Bronzetti 2:0 niewielkim wysiłkiem.
Co prawda Polka natychmiast wyszła na 40:0 przy serwisie rywalki, przełamując przy drugiej okazji, ale powrót do równowagi w przełamaniach był tylko chwilowy. Bronzetti to zawodniczka popełniająca niewiele błędów, precyzyjna, a do tego pokazująca dużą siłę, gdy chce kończyć punkty.
Przy rosnącej nerwowości Magdaleny Fręch dysproporcja bardzo szybko wskazywała na Włoszkę jako faworytkę. Szybko wyszła na 4:2, a na domiar złego zdołała wygrać pierwszą partię przy podaniu Polki, gdy ta wyrzuciła piłkę bardzo znacząco. Fręch wyglądała, jakby była w połowie drogi między sobą sprzed roku a sobą z początku sezonu. Chciała pokazać pazury, szukała zmian kierunków i nie bała się wejść w kort, ale zbyt często brakowało ostatniego słowa.
Więcej dobrego tenisa, a i tak przegrany drugi set
Trwający niewiele ponad pół godziny pierwszy set na szczęście szybko poszedł w niepamięć, po przerwie 26-latka wróciła bardziej skoncentrowana i zdeterminowana, by walczyć o punkty. Dzięki temu wybroniła dwa break pointy bez zbędnych nerwów (nawet jeśli z odrobiną szczęścia), a coraz częściej oglądaliśmy długie wymiany, a punkty faktycznie były coraz trudniejsze do wydarcia Polce. Brakowało jeszcze większej agresji, zwłaszcza przy swoim podaniu, ale do stanu 2:2 Polka doszła pewnym krokiem.
I każdy kolejny krok wydawał się jeszcze pewniejszy, gdy wywalczyła break point na rywalce. Bronzetti obroniła podanie, ale szósty gem – wygrany na sucho – był absolutnym popisem Fręch, a w siódmym Polka wydarła jeszcze dwa break pointy. Coraz więcej wysiłku kosztowało 25-latkę z Rimini punktowanie na świetnie ustawionej i drapieżnej Fręch i dopiero nieznaczne wyrzucenie piłki przez łodziankę przypomniało, że zdarzają jej się błędy.
Męczenie Bronzetti okazało się bardzo pomocne, gdy Włoszka miała okazję na potencjalnie kluczowe przełamanie, ale wypuściła z rąk trzy kolejne punkty, dając Polce 4:4 zamiast 3:5. Niestety, to był moment rozprężenia po obu stronach i wywalczone przez Magdalenę Fręch kolejne break pointy przepadały jeszcze szybciej po jej błędach.
Bronzetti doszła więc do stanu 5:4 i, co gorsza, bardzo szybko uzyskała 40:0 przy podaniu łodzianki, returnem mogąc wygrać mecz. Z duszą na ramieniu można było oglądać trudne wymiany, w których to rywalce zadrżała ręka! Polka obroniła trzy piłki meczowe, po czym… jedyny w meczu błąd podwójny skończył jej grę w Indian Wells.