Iga Świątek bezlitosna dla Martić, oddała rywalce tylko trzy gemy
Choć Petra Martić notuje ostatnio niezłe wyniki, to pozostaje wciąż zawodniczką, której daleko do ścisłej czołówki i która z tenisistkami z tejże nie radzi sobie najlepiej. Nic zatem dziwnego, że Iga Świątek była zdecydowaną faworytką i wynik inny niż jej awans do półfinału trudno było sobie wyobrazić.
Mało kto jednak mógł się spodziewać aż tak słabej gry Petry Martić na początku pierwszego seta w meczu ćwierćfinałowym. Mówimy przecież o imprezie rangi WTA 1000, w której Chorwatka właśnie posłała do domu Barborę Krejcikovą. Tymczasem najbliżej ugrania czegokolwiek przez cały pierwszy set Martić była w trzecim gemie, gdy miała nawet break point.
W sumie, w całej partii, 32-latka zdobyła tylko osiem punktów, w tym zaledwie jeden przy własnym serwisie. Więcej dały jej więc pomyłki Świątek, dla której nie była to wybitna partia, a wciąż wygrana 6:0.
Na drugiego seta Martić wyszła bardziej skupiona. Na początku wydawało się, że i to nie wystarczy, by nawiązać walkę. A jednak w pierwszym gemie udało jej się zaliczyć udanego dropszota, po raz pierwszy w meczu. Drugiego gema wygrała. Widać było odważniejszy, mocniejszy serwis, szukanie niekonwencjonalnych rozwiązań – jakby dopiero teraz na poważnie zaczęła wchodzić w mecz.
W odpowiedzi Iga wygrała kolejnego gema do zera, kończąc go asem i nie zostawiając rywalce złudzeń. Martić nie zamierzała odpuścić, jednak Świątek wykorzystywała te elementy, gdzie wciąż widać było problemy Chorwatki, jak choćby brak szybkości.
Dzięki temu przełamała Martić w szóstym gemie, siódmego pewnie wygrała przy swoim podaniu i rozpoczęła ósmego, by zakończyć mecz. Niespodziewanie, tym razem to Martić zgarnęła gema do zera, posyłając przy okazji pierwszego w meczu asa. Wciąż jednak nie do wyobrażenia był jej powrót w tym meczu, popełniała zbyt wiele błędów. Tak też było, Iga skończyła pierwszego meczbola, gdy Martić posłała autowy return.