Świetny mecz Magdy Linette, a jednak nie wystarczyło na Sabalenkę
Ani bukmacherzy, ani pewnie kibice nie dawali wielkich szans Magdzie Linette w starciu z Aryną Sabalenką. Wiceliderka światowego rankingu nawet w gorszym okresie, jaki przechodzi ostatnio, stara się dominować na korcie. W swoim rytmie mogła być poza zasięgiem Polki, niezależnie od jej dyspozycji.
Prześledź mecz Linette-Sabalenka punkt po punkcie
Skuteczny serwis to za mało, set przegrany o punkt
Na Linette nie ciążyła żadna presja, mogła najwyżej spłatać figla i zaskoczyć faworytkę, która z kolei musiała dźwigać ogromną presję. Jako zeszłoroczna triumfatorka musiała bronić tytułu w Madrycie, by nie spaść na trzecie miejsce w rankingu. W pierwszych dwóch gemach widać było właśnie to: poznanianka nie dała sobie zagrozić przy własnym podaniu, a Sabalenka szybko oddała pierwsze dwa punkty, nim podniosła jakość i wybroniła gema.
Pomimo bardzo solidnego pierwszego podania, Linette dała się przełamać już w trzecim gemie, gdy Sabalenka dała popis umiejętności w kontrze. Siła i zmienność kierunków były dla Polki zbyt duże, by odpowiednio zareagować. Nieoczekiwanie Magda wywalczyła dwa break pointy w kolejnym gemie, ale ze stanu 15:40 faworytka do wygrania gema doszła fantastycznym serwisem. W odpowiedzi Linette wygrała gema na sucho, utrzymując wysoką skuteczność pierwszego podania.
To niestety nie wystarczyło, gdy w 7. gemie błędy Polki dały break point Sabalence, która jeszcze dwukrotnie mogła przełamać poznaniankę. Ta obroniła jednak podanie z imponującą konsekwencją. Następnie obie zawodniczki nie oddały punktów, by decydującą walkę stoczyć w 10. gemie. Niestety, piłka odbita od taśmy wpadła na połowę Polki, kończąc seta stanem 6:4 dla Sabalenki. Białorusinka w całym secie zdobyła 35 punktów, Polka 34.
Linette uskrzydlona w drugim secie
25-latka z Mińska rozgrywała bardzo nierówny mecz, co jak w soczewce pokazał jej pierwszy gem drugiego seta. Ze stanu 40:0 sama doprowadziła do 40:40 i dopiero wówczas koncentracja weszła na wyższy poziom. Mimo licznych błędów faworytka zdecydowanie lepiej kończyła akcje, gdy asy serwisowe były w statystykach niwelowane przez błędy podwójne. Cóż z tego, gdy asy padały w istotnych momentach, a błędy, gdy można było sobie na nie pozwolić. Tak było do trzeciego gema, gdy w absolutnie widowiskowy sposób Magda Linette przełamała rywalkę do zera!
Nieustępliwość Polki przyniosła owoce, gdy nie pozwoliła również Sabalence na próbę szybkiego odrobienia straty i wyszła na 4:1. 32-latka grała jak natchniona, czyszcząc linie i narożniki kortu, odważnie wchodząc w głąb kortu i raz jeszcze wyszła na 40:0 przy podaniu rywalki! Tym razem Sabalenka obroniła się w nie gorszym stylu i zachowała szansę na powrót w secie. Kolejny gem Linette na sucho sprawił, że na tablicy było już 5:2.
W żadnym z trzech poprzednich meczów Sabalenka nie pozwoliła Linette wygrać choćby seta i była zdeterminowana, by ten trend utrzymać. Miała break point, ale Polka zneutralizowała go szybko i wspaniałą akcją zakończyła drugiego seta wynikiem 6:3. Pierwszy set przeciwko Sabalence w karierze cieszy, ale nie tak, jak fantastyczny styl, przy którym rywalka rozkładała chwilami ręce i zerkała w stronę trenera.
Szczęście sprzyja lepszym? Trudno to przęłknąć
Poznanianka nie zamierzała wytracić impetu i już w pierwszym gemie dwukrotnie miała break point, a Sabalenka broniła się ze sporym wysiłkiem. Białorusinka atakowała Polkę w jej gemie, ale nie wywalczyła nic ponad równowagę 40:40, z której Linette wyszła niezawodnym podaniem. Później dwa szybkie gemy zdominowane przez podające i dwa kolejne żmudne, po których było 3:3.
Linette i Sabalenka prezentowały chwilami wybitny tenis, a okrzyk "trzymaj" rozlegał się wraz z kolejnymi punktami na koncie Polki, doskonale czytającej zamiary rywalki. W 7. gemie Białorusinka miała szczęście, ponownie broniąc się przed przełamaniem. Linette żadnego z trzech break pointów w tej partii nie wykorzystała, tymczasem Sabalenka już przy pierwszym zdołała wydrzeć przełamanie, gdy ponownie pomogła jej taśma.
Przy stanie 5:3 mogła serwować na mecz i to właśnie robiła, dwukrotnie łapiąc linię milimetrami piłki. Wyszła na 40:0, Polka obroniła pierwszy meczbol, ale już wyraźnie widać było uchodzącą wiarę. As Białorusinki zapewnił jej awans z wynikiem 6:4, 3:6, 6:3.