Wieronika Kudiermietowa potencjalną rywalką Świątek w madryckim półfinale
W pierwszym środowym meczu ćwierćfinałowym podczas Mutua Madrid Open gra była ostra od pierwszych sekund. Na dzień dobry Wieronika Kudiermietowa przełamała Jessikę Pegulę, po czym Amerykanka odpłaciła jej tym samym, zabierając drugiego gema. Trzy przełamania na start to rzadki widok, ale tak właśnie walczyły trzecia i trzynasta rakieta świata.
W całym pierwszym secie przełamań było pięć i właśnie odebranie rywalce trzech gemów przy jej serwie zaowocowało kluczową przewagę Kudiermietowej. Dzięki temu seta zamykała przy swojej zagrywce i wykorzystała pierwszą piłkę setową.
Odpowiedź Peguli była wręcz okrutna. Nie tylko Kudiermietowa nie wygrała choćby jednego gema przy swoim podaniu, ale w żadnym gemie nie zdobyła więcej niż 15 punktów. Owszem, obroniła jednego setbola, ale sam fakt, że Pegula miała setbola przy stanie 5:0 i 40:0 wiele mówi o przebiegu seta.
Rosjanka po przerwie powróciła jednak zresetowana, jakby bolesny drugi set w całości po niej spłynął. Od razu przełamała Pegulę, a gdy ta odpowiedziała w czwartym gemie i doprowadziła do 2:2, Kudiermietowa napierała dalej. Po serii czterech przełamań z rzędu Rosjanka przy swoim podaniu uciekła na 5:3 i to było najważniejsze w kontekście wygranej. Choć Pegula swojego gema zdołała jeszcze odebrać, to Rosjanka nie pozwoliła jej na więcej, kończąc trzecią partię 6:4 asem.
Kudiermietowa pokazała niezwykłą determinację, ale i wytrwałość. Jako pierwsza zawodniczka od 2016 roku doszła do półfinału w Madrycie po czterech z rzędu meczach rozstrzyganych dopiero w trzecim secie! Posłanie do domu trzeciej rakiety świata z pewnością nie zostanie zignorowane przez Igę Świątek.
Polka trafi na Kudiermietową, jeśli w środę ogra Petrę Martić. Ostatni raz grały przeciwko sobie w lutym i wtedy o trzech setach mowy nie było, Polka wygrała 2:0, podobnie jak we wszystkich poprzednich meczach. Takiego wyniku należy jej również życzyć teraz.