Szewczenko odbił się od Hurkacza jak od ściany, Polak wchodzi mocno
Rok bez 20 dni – tyle czasu minęło od poprzedniego meczu pomiędzy Hubertem Hurkaczem a Aleksandrem Szewczenko. Wtedy zawodnicy wpadli na siebie w Dubaju i wtedy znacząco młodszy rostowianin nie sprzedał skóry tanio, wygrywając pierwszą partię, a w decydującej walcząc do końca nawet w tie-breaku.
Szewczenko ani razu nie obronił podania
Jakby pomny tamtego meczu, gdy wystartował najwyżej średnio, Polak szybko uruchomił licznik asów – w pierwszym gemie posłał dwa, nie oddając nawet punktu. Przy podaniu Szewczenki wrocławianin zachował dokładnie taką samą czujność i determinację. Punktował regularnie, a gdy wywalczył pierwszy break point, Szewczenko liczył na obronę skrótem. Nic z tego – 26-latek dobiegł ofiarnie i przebił obok bezradnego rywala pod siatką.
Sprawdź komplet statystyk z meczu Hurkacz-Szewczenko
Dysproporcja między zawodnikami na starcie meczu była wręcz bolesna, niewiele ponad kwadrans zajęło faworytowi osiągnięcie przewagi 4:0. Tym bardziej mogła zdziwić sytuacja z piątego gema, gdy młodszy z zawodników szybko doszedł do dwóch break pointów po kłopotach Polaka. Nie za drugim, a za czwartym razem, ale jednak przełamanie było.
Na sytuację Polak zareagował jak należy: na chłodno punktował przy podaniu przeciwnika i już po siedmiu gemach było po secie. Szewczenko nie wytrzymał przy swoim podaniu, co zaowocowało błędami, a Hurkacz nie pozwolił sobie na podobny spadek przy własnym podaniu.
Znów jeden gorszy gem
Pod koniec pierwszej partii Kazacha zgubiły nerwy, pozbierał się jednak na starcie drugiego seta i już dość bezpiecznie wygrał swojego gema. W odpowiedzi Hurkacz serwisem (trzy asy) załatwił sprawę i liczył pewnie na kolejne przełamanie. Tym razem jednak rywal odważnie ruszył pod siatkę, ponownie utrzymał podanie. Do trzech razy sztuka? Dokładnie tak, przy swoim trzecim gemie serwisowym 23-latek błędami dopuścił do stanu 0:40 i tylko jeden break point udało mu się obronić.
Hurkacz dopiero w trzecim gemie przy własnym podaniu oddał choćby punkt rywalowi. A gdy już oddał, kolejnym błędem podarował dwa break pointy i stracił serwis. Znów gem na straty, znów z niczego i znów… jakby Hubert nic sobie z tego nie robił. Zwyczajnie wrócił i ponownie wrócił na prowadzenie, wykorzystując piąty z sześciu break pointów w meczu.
Gdy w dziewiątym gemie Polak ponownie miał dwa break pointy, tym razem na wagę meczu, Szewczenko przez moment wyglądał na złamanego psychicznie. A jednak wyszedł z opresji i wrócił do walki, asem broniąc gema. By myśleć o wygraniu seta, musiał jeszcze raz przełamać faworyta, a na to szans nie miał. Dwa rajdy pod siatkę, as i koniec, po którym Szewczenko tylko zwiesił głowę.
Ćwierćfinał w piątek
Jak już pisaliśmy, kolejnym rywalem Polaka podczas turnieju w Marsylii będzie Tomas Machac. Polak nie grał jeszcze z Czechem, ich pierwsze starcie najpewniej odbędzie się w piątkokwe popołudnie.