Udany start Zielińskiego i Nysa w Metz, pewnie weszli do ćwierćfinału
Po finale w Bazylei turniej w Paryżu był dla monakijsko-polskiego duetu srogim rozczarowaniem. Pozostało więc liczyć, że w Metz uda się złe wrażenie zatrzeć.
Jan Zieliński i Hugo Nys do turnieju przystąpili jako para najwyżej rozstawiona. Widać to było od pierwszych chwil poniedziałkowego meczu z holendersko-meksykańskim duetem Arends/Reyes-Varela. Kluczowe przełamanie na wagę wygranego seta nastąpiło w czwartym gemie. Wygrana w pierwszym secie mogła być bardzo okazała, ponieważ pierwszy setbol przyszedł już przy stanie 5:2 i podaniu rywali. Ci obronili swojego gema, ale w partii musieli uznać wyższość Nysa z Zielińskim.
Po szybkim starcie drugiego seta zapowiadało się na kolejną pewną wygraną, a Polak i Monakijczyk mieli przewagę przełamania już po trzech gemach. Niestety, stracili ją natychmiast i trzeba było zapracować raz jeszcze na prowadzenie.
Pierwszy break point piątego gema przyniósł sukces, a wygrany do zera ósmy gem (5:3) dawał nadzieję, że mecz ma się ku końcowi. Tyle że w kolejnym rywale obronili cztery piłki meczowe od stanu 0:40, by w 10. gemie obronić piątą i przełamać faworytów! Teraz to Nys z Zielińskim musieli doprowadzić do tie-breaka, by liczyć na wygraną. Pierwsza część się udała, ale aż cztery mini breaki to za dużo.
Dopiero w super tie-breaku faworyci nie zostawili już żadnych złudzeń, wygrywając z miażdżącą przewagą 10-1.