Turniej WTA i ATP w Miami - miłe wspomnienia, ale trudne zadanie Świątek i Hurkacza
Miami Open to druga odsłona tzw. Sunshine Double, jak nazywane są potocznie dwa tenisowe turnieje rangi Masters 1000, które rozgrywane są wiosną w USA. W Indian Wells w niedzielę triumfowali Jelena Rybakina z Kazachstanu, która w półfinale wyeliminowała Polkę, oraz Hiszpan Carlos Alcaraz, który dzięki temu wrócił na prowadzenie w światowym rankingu, a w Miami będzie bronił tytułu, podobnie jak pierwsza rakieta kobiecego tenisa.
Światowa czołówka błyskawicznie przeniosła się z Kalifornii w inny słoneczny zakątek na południu Stanów Zjednoczonych. W tegorocznej edycji, która oficjalnie rusza we wtorek, a zakończy się 2 kwietnia, znów do zdobycia jest wiele punktów do rankingu i milionowe nagrody pieniężne.
Turniej w Miami, rozgrywany na obiektach Miami Gardens, z finałem na Hard Rock Stadium, na którym jesienią grają futboliści Miami Dolphins, ma kilka podobieństw do Indian Wells, jeśli chodzi o warunki. Nawierzchnia jest równie wolna i także należy spodziewać się wiatru oraz wysokiej temperatury. Do tego dochodzi jednak wilgotność powietrza spowodowana bliskością oceanu.
Organizatorzy reklamują turniej jako przeskok z jednego wybrzeża USA na drugie oraz zamianę chłodnych wieczorów na kalifornijskiej pustyni na gorące i hałaśliwe noce w Miami, po których tenisowa karawana przeniesie się na korty ziemne.
Niemal regułą jest też to, że impreza na Florydzie to szansa na "odkucie się" dla zawodników, którym nie powiodło się w Indian Wells. Rzadko kiedy bowiem triumfator z Kalifornii sięgnął potem po zwycięstwo w Miami. Wyjątki jednak się zdarzają.
Cztery razy ta sztuka udała się Serbowi Novakowi Djokoviciowi, który jednak w tym roku w USA nie startuje ze względu na brak szczepienia przeciw COVID-19, co wciąż dla obcokrajowców jest wymogiem otrzymania wizy i wpuszczenia do Stanów Zjednoczonych.
"Próbowaliśmy rozmawiać z rządem, ale te decyzje nie zależą od nas" - zaznaczył dyrektor imprezy James Blake, a o zrobienie wyjątku dla Djokovica apelowali do prezydenta USA Joe Bidena m.in. gubernator Florydy Ron DeSantis i dwaj senatorowie z tego stanu.
Administracja była nieprzejednana i Serb nie powalczy o siódmy w karierze triumf w Miami, a z kolei absencja w Indian Wells kosztowała go utratę prowadzenia w rankingu ATP.
Wśród kobiet Sunshine Double Club tworzą Steffi Graf, najlepsza w obu turniejach w latach 1994 i 1996, Kim Clijsters (2005), Wiktoria Azarenka (2016), a przed rokiem dołączyła do tego elitarnego grona Iga Świątek.
Teraz szansę będzie mieć Rybakina, która pozbawiła podopieczną trenera Tomasza Wiktorowskiego możliwości powtórzenia tego wyjątkowego osiągnięcia. Polka uległa urodzonej w Moskwie, ale od 2019 roku reprezentującej Kazachstan tenisistce w półfinale, tłumacząc później swoją gorszą dyspozycję bólem żeber. Rybakina wyjątkowo jej jednak "nie leży" - w grudniu gładko ograła ją w turnieju pokazowym w Dubaju, a w styczniu zakończyła jej udział w 1/8 finału wielkoszlemowego Australian Open. Na Florydzie znowu mogą się spotkać, tym razem już w ćwierćfinale.
21-letnia raszynianka bronić będzie nie tylko tytułu, ale też 1000 punktów rankingowych, co wobec świetnej dyspozycji zbliżającej się do niej powoli Aryny Sabalenki może mieć większe znaczenie. Białorusinka w Australii wywalczyła pierwszy wielkoszlemowy triumf, a w Indian Wells była w finale. Obie zawodniczki w klasyfikacji WTA dzieli 3235 punktów, ale Sabalenka w poprzedniej edycji odpadła już w 2. rundzie, więc ma sporo do zyskania, a Polka dużo do stracenia.
Świątek, podobnie jak inne rozstawione zawodniczki, w 1. rundzie ma tzw. wolny los, a pierwszą rywalkę pozna już we wtorek, po pojedynku utytułowanej czeskiej deblistki Kateriny Siniakovej z Amerykanką Claire Liu, którą pokonała w... Indian Wells.
W tej samej połówce co liderka światowego rankingu znalazła się rozstawiona z numerem 20. Magda Linette. 31-letnia poznanianka, której najlepszym osiągnięciem w Miami jest 3. runda w 2016 roku, czeka na zwyciężczynię meczu Amerykanki Bernardy Pery z Rosjanką Jewgienią Rodiną. Polki zmierzyć się mogą najwcześniej w półfinale.
Linette w poniedziałek zameldowała się na najwyższym w karierze 19. miejscu w światowym rankingu, ale po życiowym sukcesie, jakim był półfinał Australian Open, spuściła z tonu i w dwóch ostatnich imprezach odpadła po pierwszym meczu.
W finałowej rundzie kwalifikacji wyeliminowana została Magdalena Fręch, która po zaciętym spotkaniu przegrała z Japonką Nao Hibino 4:6, 6:7(5).
Spore oczekiwania ma prawo mieć przed startem w Miami Hurkacz. Najlepszy polski tenisista właśnie na Florydzie w 2021 roku sięgnął po jedyne zwycięstwo w turnieju rangi ATP 1000, wygrywając w finale z Włochem Jannikiem Sinnerem 7:6(4), 6:4. Z kolei przed rokiem dotarł do półfinału, pokonując po drodze m.in. Rosjanina Daniiła Miedwiediewa, a odpadając z Alcarazem po dwóch tie-breakach.
26-letni wrocławianin został rozstawiony z numerem ósmym i zacznie od 2. rundy. Jego przeciwnika wyłoni potyczka grającego z "dziką kartą" Belga Zizou Bergsa z jednym z kwalifikantów. Później na "kursie kolizyjnym" mogą się pojawić Amerykanin Ben Shelton, rozstawiony z "11" Brytyjczyk Cameron Norrie i wreszcie Miedwiediew.
W puli nagród, zarówno zawodów WTA, jak i ATP, jest po 8,8 mln dolarów, z czego po 1,26 mln trafi do triumfatorów rywalizacji singlowej. Jej finały zaplanowano na 1 i 2 kwietnia.