Karolina Woźniacka wraca na kort. Najpierw Nowy Jork, potem Melbourne i Paryż
Gdy w styczniu 2020 odpadła z Australian Open, tłum odśpiewał jej "Sweet Caroline". Wtedy czuła, że to dobry moment na sportową emeryturę. Od tego czasu urodziła córkę, a w październiku zeszłego roku również syna. I wtedy, tuż po narodzinach Jamesa, sięgnęła ponownie po rakietę tenisową.
Dziś, w bardzo obszernym materiale opublikowanym w Vogue", Karolina Woźniacka zapowiada powrót do zawodowego tenisa. Jak twierdzi, zaczęła o tym rozmawiać z mężem jeszcze pod koniec zeszłego roku, decyzję konsultowała też z ojcem i trenerem, Piotrem Woźniackim.
"Kiedy tata przyjechał do mnie na Florydę, potrzebowałam jego rady. Odbijałam przez 20-30 minut, nie wiem jak długo. W pewnym momencie spojrzałam na niego i powiedziałam: «czuję, jakbym trafiała lepiej niż kiedykolwiek. Tylko mi się wydaje?» On odpowiedział, że też to widzi. I wtedy zrozumiałam, że muszę wrócić do tenisa" – wyznaje legenda rozgrywek WTA.
W rozmowie z magazynem lifestylowym, na dwa tygodnie przed 33. urodzinami, tenisistka zdradziła, gdzie planuje się pojawić.
"Zagram na US Open. Atmosfera Nowego Jorku jest elektryzująca, nie mogę się nią nasycić, poza tym grałam tam świetle przez długie lata. (…) Zacznę grę od Montrealu, by wrócić do rytmu, a potem ruszymy na Nowy Jork. Potem będę mieć kilka miesięcy na przygotowanie do Australian Open i zobaczymy, co dalej. Igrzyska w Paryżu to na pewno też cel" – wylicza Woźniacka w rozmowie.
"Jak długo będę mogła utrzymać grę na najwyższym poziomie – rok, dwa, trzy? Nie wiem. Ale wiem, że za pięć lat, gdy dzieci będą w szkole, byłoby już za późno. Nie zamierzam robić wielkich zapowiedzi, ale gdybym w siebie nie wierzyła, to bym tego nie robiła. Jestem zbyt konkurencyjna, by po prostu się pojawić i nie czuć się jedną z najlepszych zawodniczek" – ogłosiła Woźniacka w "Vogue".