Świątek awansowała do półfinału w Montrealu, po Collins czas na Pegulę
To była czwarta konfrontacja tych zawodniczek i trzecie zwycięstwo faworytki z Raszyna. Pojedynek, zakończony przed godz. 3 w nocy polskiego czasu, trwał prawie dwie i pół godziny.
Świątek wygrała swój 50. mecz w tym roku. Jak przypomniano na stronie WTA, w ciągu ostatnich dwóch sezonów Polka zwyciężyła już łącznie w 117 pojedynkach. Jest pierwszą tenisistką od czasów słynnej Amerykanki Sereny Williams (2013-14), która osiągnęła taką liczbę w ciągu dwóch lat.
"Jestem z siebie naprawdę dumna, że dotarłam już do półfinału. Cieszę się z możliwości rozegrania tutaj następnego meczu" - powiedział Świątek tuż po zwycięstwie nad Collins. "Chciałam dzisiaj grać mocno i jestem zadowolona, że udało mi się nawet zwiększyć siłę uderzeń w trzecim secie" – podkreśliła.
Collins zajmuje 48. miejsce w rankingu WTA, a do fazy głównej imprezy w Montrealu musiała przebijać się przez kwalifikacje. Świątek na otwarcie miała wolny los, w drugiej rundzie pokonała Karolinę Pliskovą 7:6 (8-6), 6:2, a w trzeciej (1/8 finału) - w pojedynku przerywanym przez deszcz - wygrała z kolejną Czeszką Karoliną Muchovą 6:1, 4:6, 6:4.
Odrodzenie Collins ucięte przez Igę
Potyczka Świątek z Collins zapowiadała się bardzo ciekawie. 29-letnia Amerykanka w Montrealu odrodziła się po paśmie nieudanych występów. Wygrała pięć spotkań (łącznie z kwalifikacjami).
W turnieju głównym - przed konfrontacją z Polką - los postawił przed nią wielkie nazwiska. A ona mimo to nie straciła żadnego seta w pojedynkach z Ukrainką Eliną Switoliną, Greczynką Marią Sakkari i Kanadyjką Leylah Fernandez. W meczu ze Świątek też pokazała sporo udanych akcji i stawiła duży opór liderce rankingu.
Trzy sety i sporo emocji
Obie zawodniczki musiały długo czekać na rozpoczęcie spotkania. Dwa wcześniejsze na tym korcie były bowiem trzysetowe i bardzo zacięte. M.in. porażki doznała rozstawiona z dwójką Białorusinka Aryna Sabalenka, która przegrała w 1/8 finału (w dolnej części drabinki grano dopiero o fazę ćwierćfinałową) z Rosjanką Ludmiłą Samsonową 6:7(2), 6:4, 3:6.
Takie oczekiwanie na pojedynek nie wpłynęło negatywnie na Świątek. Turniejowa jedynka świetnie rozpoczęła rywalizację. Prowadziła już 3:0 i 5:1. Wprawdzie rywalka podjęła w końcówce tej partii walkę, ale ostatecznie raszynianka zwyciężyła 6:3.
Emocje zaczęły się w drugim secie. Od stanu 2:0 dla Świątek przeciwniczka wygrała trzy kolejne gemy. Później tenisistki pilnowały swoich serwisów, aż do stanu 6:5 dla Collins. Dwunasty gem tej partii okazał się bardzo zacięty, Świątek obroniła przy swoim serwisie trzy piłki setowe, ale przy czwartej nie dała już rady.
O wszystkim musiał więc rozstrzygnąć trzeci set. Rozpoczął się od wygrania gema przez Amerykankę, ale Polka szybko odzyskała inicjatywę na korcie. Wyszła na prowadzenie 3:1, następnie 5:2 i w kolejnym gemie - po trzeciej piłce meczowej - zakończyła rywalizację.
Teraz czas na Pegulę
Jej kolejną przeciwniczką będzie Jessica Pegula. Rozstawiona z czwórką Amerykanka pokonała - w pojedynku poprzedzającym ćwierćfinał Świątek - swoją rodaczkę Coco Gauff (nr 6.) 6:2, 5:7, 7:5.
Z trzecią obecnie w światowym rankingu 29-letnią Pegulą Świątek mierzyła się już siedem razy. Bilans jest korzystny dla Polki 5-2. O jego zmianę w Montrealu zawodniczki walkę rozpoczną o 18:30.