Polski pojedynek dwóch prędkości, Świątek rozprawiła się z Linette
Na ten pojedynek polscy kibice czekali szczególnie, ponieważ okazji do oglądania na jednym korcie Magdy Linette i Igi Świątek jeszcze nie mieli. Pierwszy mecz dwóch najlepszych polskich zawodniczek zapowiadał się obiecująco, zwłaszcza że gwarantował udział jednej z nich w ćwierćfinale. Z drugiej strony – pewne było też pożegnanie z jedną z zawodniczek.
Zbyt późny wyższy bieg Linette
Początek meczu nie zostawił wątpliwości, kto jest faworytką. Iga Świątek błyskawicznie zamknęła swojego gema serwisowego, a następnie – po walce – wyrwała też gema poznaniance. Magda Linette wyglądała na nieco usztywnioną, zbyt asekuracyjną, jakby podświadomie pogodziła się z rozstrzygnięciem jeszcze przed wyjściem na kort.
Po kwadransie Świątek miała już cztery wygrane gemy, a Linette tylko raz zdobyła więcej niż dwa punkty. Zaliczyła raptem jedno zagranie kończące, nie podchodziła pod siatkę (dla Świątek każde wyjście kończyło się punktem), była przygaszona. Obudziła się dopiero w piątym gemie i podjęła większe ryzyko, pokazała grymas złości. Jeszcze bez charakterystycznego "trzymaj", ale już z szukaniem punktów.
Napędzona pomimo przegranego gema, przy swoim podaniu nie oddała już raszyniance punktu, wygranego gema zamykając pierwszym w meczu asem. By pozostać w grze o seta, musiała jeszcze obronić się przy podaniu Świątek. Faworytka na to nie pozwoliła i jednostronny set zakończył się wynikiem 6:1 po wyrzuceniu piłki na aut przez Magdę Linette.
Świątek za szybka, za mocna
Znana z wytrwałości na korcie poznanianka pozostawała o krok za Igą Świątek na starcie drugiej partii, dając się przełamać aż zbyt łatwo. Trzeba jednak oddać drugiej rakiecie świata, że poprzeczka była wysoko. Gdy Świątek posłała serwis z prędkością 188 km/h, rakieta Linette aż gruchnęła o kort.
Wiceliderka rankingu WTA doskonale zmieniała kierunki, nie dając szans rywalce na dobiegnięcie. Gdy Linette próbowała ustrzelić linię, nie mieściła piłki w korcie. Gdy robiła to Świątek, z trybun wylewały się oklaski. 22-latka nawet do autowych piłek gnała, by nie pozwolić sobie na stratę punktu w przypadku złej oceny toru lotu.
Wprawdzie i Idze przydarzały się błędy, ale tych niewymuszonych było niewiele i Magda Linette nie mogła na nie liczyć. Z kolei wymusić błąd na pierwszej polskiej rakiecie było bardzo trudno. Każda zbyt wolna i przewidywalna piłka kończyła się punktem dla wyżej notowanej z Polek. Raz jeszcze po kwadransie i dwóch przełamaniach było już 4:0.
Piąty gem padł wreszcie łupem poznanianki, jednak do powrotu było jeszcze daleko. Przy podaniu Świątek bardziej doświadczona rywalka nie odpuszczała, tyle że forma 22-latki nie zostawiała miejsca na błędy. Iga grała z chirurgiczną precyzją i wciąż była w ofensywie, absolutnie nie dając taryfy ulgowej.
Tak dobrze grającej Polki nie widzieliśmy w Tokio, co potwierdziła bezlitosnym przełamaniem Magdy Linette pomimo zdecydowanie agresywniejszej gry poznanianki. A że było to już trzecie przełamanie w secie, po mniej niż 70 minutach było po meczu. Linette będzie musiała odbudować się po tak dotkliwej porażce, natomiast Iga Świątek jest w wyraźnym pędzie. Czy po pierwszą wygraną w Pekinie? Ćwierćfinałową rywalkę pozna w czwartkowe przedpołudnie.