Majchrzak też pokonany, Polacy w trudnej sytuacji w Pucharze Davisa przed sobotnim deblem
Po porażce Maksa Kaśnikowskiego ciężar drugiego singlowego meczu w ramach rozgrywek Pucharu Davisa był jeszcze większy. Soonwoo Kwon nie wygrał wprawdzie żadnego meczu od maja i gra rzadko, ale to wciąż klasowy zawodnik, na którego trzeba bardzo uważać. Kamil Majchrzak niedawno wrócił z US Open, gdzie był bliski przejścia kwalifikacji, ale ostatecznie w głównej drabince go zabrakło.
Nierówny Polak, bezlitosny Koreańczyk
Mecz zaczął się od niespokojnej, rwanej gry Polaka, który szukał przełamania rywala, po czym prostymi błędami sam stracił podanie i rywal miał przewagę już po trzech gemach. Ilekroć Majchrzak chciał zagrozić Kwonowi, ten mógł polegać na swoim serwisie, czego o piotrkowianinie powiedzieć nie można – błędy podwójne powtarzały się w toku całego meczu.
Wreszcie, wydawało się, że w ósmym gemie Polak odrobi stratę, ale Koreańczyk zgasił oba break pointy. Jeszcze nie. Majchrzak swojego czwartego gema zamknął asem, fantastycznie wywalczył dwa kolejne break pointy, broniąc prawie niemożliwej piłki. Za drugim razem się udało, było 5:5! I wszystko to poszło na marne chwilę później, bowiem Kwonowi ponowne przełamanie przyszło bardzo łatwo. Dowiezienie wygranej w secie nie przyszło mu trudno.
Próby powrotu do gry nie wystarczyły
Pierwszy serwis Kwona był jego wielką bronią, natomiast całokształt jego gry musiał budzić uznanie, w kontraście do nierównej dyspozycji Polaka. Po wygranych przez podających czterech gemach, Majchrzak znalazł się w tarapatach już przy 0:30. Zdobył trzy kolejne punkty, ale Kwon nie zamierzał odpuszczać i po długiej batalii wywalczył przełamanie na 3:2.
Nie było innego wyjścia jak odrobić stratę, tyle że w kolejnych dwóch gemach serwisowych Koreańczyk nie pozwolił nawet zbliżyć się Majchrzakowi – to on zdecydowanie dyktował warunki na korcie. I można by tę laurkę przedłużać, gdyby nie gem nr 10. W nim Kwon przy swoim podaniu wyraźnie stracił precyzję, wyrzucając piłkę raz za razem i tracąc podanie bez punktu na 5:5. Bez punktu pozostał tym razem także przy serwisie Polaka i wyraźnie siadł. Popełnił nawet podwójny błąd i Majchrzak miał piłkę setową przy podaniu rywala.
Wtedy jednak wrócił dobry serwis Koreańczyka, zabezpieczający udział w tie-breaku. Ten zaczął się od mini breaka na korzyść Azjaty, po piotrkowianinie widać było nerwy i zrobiło się 0-4. Polak zdołał odrobić jedno mini przełamanie, ale nic więcej, mecz zakończył się porażką Kamila Majchrzaka 5:7, 6:7.
Jeszcze debel i dwa mecze singlowe
Po dwóch piątkowych porażkach sytuacja polskiej reprezentacji stała się bardzo trudna, ale nie beznadziejna. Przed nami jeszcze mecz deblowy w sobotę i zamiana rywali w dwóch meczach singlowych. Margines błędu został jednak wyczerpany już pierwszego dnia, jeśli Polacy chcą uczestniczyć o awans do przyszłorocznego turnieju finałowego.