Nie ma półfinału w Rzymie dla Hurkacza, Tommy Paul przerwał zwycięski marsz Polaka
Obecny sezon na mączce układa się Hubertowi Hurkaczowi bardzo dobrze, choć dopiero drugi raz w czterechc startach udało mu się przejść do ćwierćfinału. W Estoril po przejściu 1/8 wygrał cały turniej i z pewnością tego też życzyli mu kibice na Foro Italico. Naprzeciw pojawił się jednak Tommy Paul, który ostatni pojedynek z Polakiem wygrał, a właśnie zgarnął bardzo cenny skalp, pokonując mecz wcześniej Daniiła Miedwiediewa.
Prześledź ćwierćfinał Hurkacz - Paul punkt po punkcie
Set straconych gemów serwisowych Hurkacza
Znany z ze świetnego serwisu wrocławianin mierzył się z operatorem jadowitego returnu. Nieoczekiwanie, już w pierwszym gemie Hurkacz popełnił błąd podwójny na wagę break pointu, ale z opresji wyszedł dzięki połączeniu swojego potężnego podania i skłonności do ryzyka rywala, który oddał gema nieudaną próbą skrótu. Niestety, skłonność do błędów Hurkacza ujawniła się ponownie w trzecim gemie, gdy po dwóch nieudanych forhendach Paul szybko przełamał.
Nie złapał impetu, a wyżej notowany wrocławianin odrobił przy pierwszej okazji, gdy passing shot na wagę gema minął czatującego przy siatce Amerykanina. Strata podania powtórzyła się w piątym gemie i tym razem Paul wyszedł na 4:2. Operujący zbyt czytelnym – jak na swoje umiejętności – podaniem Polak nie miał przewagi w gemach serwisowych i dopiero na 3:4 wygrał szybko, by następnie pogrozić rywalowi, który obronił się na 5:3.
Przy stanie 5:4 Amerykanin serwował na seta i taśma stała się nieoczekiwanie jego wrogiem – zatrzymała piłkę dwukrotnie, a za trzecim razem ułatwiła Polakowi atak otwierający dwa break pointy. Jeszcze dwa punkty Hubi zgarnął po taśmie i przy czwartej okazji przełamał! Co przyszło z mozołem, poszło z łatwością – wrocławianin stracił gema bez punktu, po czym przeciwnik wyszedł na 40:0 i miał trzy piłki setowe. Przy drugiej Hurkacz wyrzucił.
Najpierw jak po grudzie, później jak z płatka
Słabość serwisu Polaka ponownie dała o sobie znać na starcie drugiej odsłony, gdy zaczęło się od przełamania na rzecz Paula. W niewymuszonych błędach było blisko równowagi, ale właśnie brak kąśliwego podania ciążył wrocławianinowi najmocniej. Znacznie równiejszy zawodnik zza Atlantyku wyszedł na 2:0 i wypracował break point na 3:0. Dopiero wtedy bezbłędne skrót, bekhend pod linię i wymuszenie błędu Paula ugasiły pożar na 1:2.
Trener Boynton musiał już drugi raz w meczu apelować do Polaka, by zachował optymizm. Podziałało? Dwie niecelne piłki Amerykanina pozwoliły odrobić stratę na 2:2, a moment później wrocławianin zanotował dopiero drugiego i trzeciego asa w meczu. Jakby gigantyczny balast spadł z ramion Hurkacza, który nie tylko nie dawał się już zbliżyć przy podaniu, ale i przełamał Paula do zera (!), gdy ten zaczął popełniać błąd za błędem. Jakby poziom trudności w ciągu sekundy spadł drastycznie – 26-latek z New Jersey kompletnie się posypał i w trzech gemach ugrał tylko dwa punkty, przyspieszając koniec partii.
Epicki dziewiąty gem, ale bez happy endu
Po bardzo bolesnej stracie trzech gemów Tommy Paul zdawał się nie móc dojść do siebie. Przy swoim serwisie mieszał mocne punkty z błędami i stracił gema. Wyraźnie walczył i z Hurkaczem, i z sobą – z przewagi 30:0 przy podaniu Polaka pozwolił rywalowi uciec znacznie łatwiej niż w pierwszej czy na początku drugiej partii.
Pozbierał się jednak w trzecim, wreszcie bezbłędnym gemie, a czekanie na błędy Paula nie popłaciło Hubiemu, którego bezpieczne wybory w wymianach pozwoliły Amerykaninowi wrócić na 2:2. Gracz z New Jersey wydawał się na kursie, by objąć pierwsze prowadzenie w decydującej partii, ale roztrwonił 40:15 i po trzech nieudanych rajdach pod siatkę dał się ponownie przełamać.
Paul odrobił, chciał iść za ciosem i wydarł wreszcie pierwsze prowadzenie w secie na 4:3, po czym to Polak dał się przełamać na 5:3 po zdobyciu zaledwie punktu przy swoim serwisie. Otwarta droga do wygranej? Nie w meczu tak niskiej skuteczności podających. Paul znalazł się w 0:40, ale tym razem nie pękł – po nieudanej forhendowej kontrze Hurkacza obronił trzeci break point, później jeszcze trzy i w końcu – po fantastycznej wymianie – mógł serwować na mecz! Polak wzniósł się na wyżyny, obronił trzy meczbole, ale nic więcej. Po niebywałym dziewiątym gemie Paul zwyciężył i to on zagra w półfinale.