Majchrzak (163. ATP) po odpadnięciu w trzeciej rundzie kwalifikacji do US Open przegrał dwa mecze w Davis Cup, ale wyraźnie złapał już dobry rytm, bo w St. Tropez radzi sobie bardzo dobrze.
Zaczęło się nie najlepiej, bo w pierwszej rundzie w starciu z Borną Gojo (440. ATP) przegrał pierwszego seta w tie-breaku i musiał odrabiać stratę. Dokonał tego i ostatecznie awansował do drugiej rundy, gdzie czekało trudne zadanie.
Na jego drodze stanęła nadzieja gospodarzy – Harold Mayot (118. ATP). Wydawało się, że to będzie trudna przeprawa dla Kamila, bo rywal był wyżej notowany. Majchrzak poradził sobie bardzo dobrze, wygrał w dwóch setach 6:3; 6:4 i awansował do ćwierćfinału.
Tam ponownie czekał na niego reprezentant gospodarzy – Matteo Martineau (216. ATP). Tutaj Polak występował już w roli faworyta i wywiązał się z niej idealnie. Już na samy początku przełamał Francuza i za moment prowadził 3:0. Ten moment był kluczowy, bo do końca seta obaj trzymali swoje podania.
W drugim sytuacja się trochę zmieniła. Do stanu 4:4 obaj trzymali swoje podania, nie było nawet żadnego break pointa. Wszystko zmierzało w stronę tie-breaka, ale Majchrzak w dziewiątym gemie przełamał rywala, co dało mu triumf w secie i meczu.
Na jego drodze stanie teraz kolejny Francuz, były numer 10 na świecie, Lucas Pouille (142. ATP), który pokonał w ćwierćfinale turniejowy numer 1, którym był Duje Ajdukovic (106. ATP). Francuz sukcesywnie stara się nieco odbudować swój ranking w 2024 roku. Do tej pory Majchrzak i Pouille nie mieli okazji zagrać przeciwko sobie.
Majchrzak grał w St. Tropez też w deblu z Maksem Kaśnikowskim. Pierwszy mecz polski duet wygrał, ale odpadli w ćwierćfinale.
