Mertens tanio skóry nie sprzedała, Świątek zagra teraz z Raducanu
W starciu Igi Świątek z Elise Mertens najbardziej zaskakiwać może, że dotąd zawodniczki nigdy nie grały przeciwko sobie, choć regularnie wybierają te same turnieje. Belgijka najlepsze sezony w singlu ma za sobą i ostatnio kojarzona jest głównie z deblem, a spotkanie ze Świątek na mączce dla najlepszych singlistek stanowi ogromne wyzwanie.
Maszyna z Raszyna ruszyła na mączce
Jeszcze przed meczem, pytana przez dziennikarzy, Mertens zapewniała, że spróbuje zdominować Polkę. Co prawda z uśmiechem, ale patrząc tylko na wynik pierwszego gema, można by w tym szukać prawdy. Bardzo szybko doszło do pierwszego break pointa, jednak nie było w tym zasługi Mertens – to 22-latka potrzebowała chwili na dostrojenie podania.
Raszynianka nie tylko gładko wyszła z opresji, ale w dwóch kolejnych gemach oddała jedynie punkt. W gemie czwartym fani mogli oklaskiwać pierwszą dłuższą, bardzo efektowną wymianę, w której Świątek szukała odpowiedzi na mijającą piłkę i tylko nieznacznie nie trafiła w kort. Belgijka zapisała pierwszego gema na swoim koncie i wyraźnie poprawiła precyzję, której brak ułatwił Polce zadanie na starcie.
Mertens co prawda dała się jeszcze raz przełamać na 1:5, ale odpłaciła Idze Świątek doskonałą diagonalną piłką w linie, wykorzystując po raz pierwszy break point. W połączeniu z gorszym momentem Polki, odważne wybory rywalki dały solidny efekt: przy wyniku 5:3 Mertens miała chrapkę na odrobienie ostatniego przełamania. Wtedy dopiero Świątek weszła na wyższy poziom podania i ze stanu 0:30 wyszła na 40:30, by zamknąć partię po 39 minutach.
Prześledź mecz Świątek-Mertens punkt po punkcie
Mertens sypała piachem w tryby
Widocznie podbudowana niezłą końcówką seta, 28-latka wybiła Idze Świątek szybkie przełamanie, broniąc swojego podania. W trzecim gemie już nie powiodła się ta sztuka, ale Mertens kompletnie się stratą nie przejęła. To ona narzuciła Polce warunki i choć ta odrobiła stratę z 0:40, to czwarty break point wyrównał rachunki na 2:2.
Szybsza, bardziej kąśliwa i pomysłowa gra Belgijki nie zlikwidowała jednak różnicy między zawodniczkami. Świątek pozwoliła jej jeszcze wyjść na pierwsze (i ostatnie) w meczu prowadzenie 3:2, po czym zainkasowała osiem punktów z rzędu. Ten ostatni po błędzie podwójnym Mertens, zmuszonej do odwrotu.
Rywalka wciąż grała bardzo dobrze, zaskakując liderkę rankingu parokrotnie, ale po 40 minutach drugiej partii zrobiło się 5:3. Teraz Mertens musiała obronić podanie, by pozostać przy życiu. Świątek była o milimetry od break pointu, gdy returnem nie trafiła i przedłużyła mecz. W 10. gemie Polka pewnie wyszła na 40:15, a jednak dwie piłki meczowe straciła zanim asem wywalczyła trzecią. Ponownie Belgijka obroniła się skutecznie i dopiero za czwartym razem Polka zamknęła mecz, wieńcząc świetną wymianę punktem.
Iga Świątek przechodzi pewnym krokiem do ćwierćfinału, pozostaje też niepokonana w Stuttgarcie i ma szansę na historyczny hat-trick jako obrończyni trofeum dwóch kolejnych edycji. Jutro zmierzy się z Emmą Raducanu, która w późniejszym meczu rozprawiła się z Lindą Noskovą. Brytyjka nieoczekiwanie wygrała pierwszą partię 6:0, by w drugiej uratować się przed tie-breakiem dopiero przełamaniem na 7:5. Mecz z młodą Czeszką trwał godzinę i 21 minut.