Aryna Sabalenka dwukrotnie wracała z "dalekiej podróży", ale zagra o tytuł US Open
Pierwszy set powinien zostać szybko wymazany z pamięci Aryny Sabalenki, ponieważ kompletnie nie radziła sobie z Madison Keys. Amerykanka grała bardzo dużo uderzeń kończących, a Sabalenka popełniła aż 12 niewymuszonych błędów. Efektem był triumf Keys 6:0.
Druga partia układała się również bardzo dobrze dla Amerykanki. Od stanu 1:1 tenisistki nie potrafiły utrzymać swojego serwisu i Keys wyszła na prowadzenie 4:2, które utrzymała do 5:3. Przy stanie 5:4 serwowała po zakończenie meczu, ale wtedy pojawiły się nerwy i Białorusinka przełamała do zera. Ostatecznie doszło do tie-breaka, a tam lepsza okazała się Sabalenka, która wróciła z "dalekiej podróży".
Trzeci set miał bardzo podobny przebieg. Keys przełamała rywalkę w szóstym gemie i wyszła na prowadzenie 4:2. Nie udało jej się tego potwierdzić i za moment to Sabalenka wygrała gema przy jej podaniu. Ponownie o losach seta decydował ostatni gem.
Super tie-break rozpoczął się zdecydowanie lepiej dla przyszłej liderki rankingu WTA, która wyszła na prowadzenie 4:0. Keys zdołała się zbliżyć na 3:5, ale wtedy kolejne cztery punkty zdobyła Białorusinka i miała kilka piłek meczowych. Ostatecznie wygrała 10-5 i zameldowała się w finale US Open.
Aryna Sabalenka do tej pory wygrała jeden wielkoszlemowy tytuł. Miało to miejsce podczas styczniowego Australian Open. Teraz stanie przed szansą na kolejny triumf i powiększenie przewagi nad Igą Świątek w rankingu WTA. Na ten moment będzie to minimum 1000 punktów różnicy, ale może ona wzrosnąć, jeśli Białorusinka wygra ostatni tegoroczny turniej wielkoszlemowy.
Jej rywalką w walce o triumf będzie Coco Gauff, która pokonała 6:4; 7:5 Karolinę Muchovą i zagra o swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy przed własną publicznością.