Fręch odrobiła dwa przełamania i wróciła do walki, ale odpada z US Open
Przed rokiem Magdalena Fręch (43. WTA) po raz pierwszy przeszła 1. rundę US Open i dotarła do drugiej. W edycji 2024 los skojarzył ją z Greetje Minnen (70. WTA), z którą nie spotykały się wcześniej w profesjonalnych rozgrywkach. Rywalka co prawda była notowana niżej, ale Fręch musiała mieć się na baczności, Belgijka z przeciwniczkami wyżej sklasyfikowanymi wygrywać potrafi – przed igrzyskami ograła choćby późniejszą medalistkę Donnę Vekić.
Prześledź mecz Minnen - Fręch punkt po punkcie
Dobry początek, ale przegrany pierwszy set
Spotkanie rozpoczęło się zaskakująco dobrze dla łodzianki, która już w pierwszym gemie przełamała i wkrótce miała 2:0 na koncie. Niestety, Belgijka zareagowała wzorowo, do minimum ograniczając błędy własne i poprawiając ofensywę. W skrócie: pozbierała się do kupy i zaatakowała, pokazując atuty znane z debla.
Ruchliwa i odważna niemal w każdej strefie kortu wygrała trzy kolejne gemy, obroniła się przed drugim przełamaniem i szła już pewnie naprzód. Obie broniły swoich gemów do tego numer 12, w którym Polka musiała utrzymać się w grze i liczyć na tie-break. Niestety, trzy pierwsze punkty zdecydowały, że Minnen miała dwa break pointy. Dał je ostry forhend z głębi kortu, a kolejnym celnym forhendem zgarnęła seta z wynikiem 7:5.
Wielki powrót, brakło ostatniego ciosu
Ambicję i determinację Belgijki można było podziwiać również po przerwie. O ile polscy kibice pewnie liczyli na reset Magdaleny Fręch, o tyle Belgowie musieli być zachwyceni, że Minnen walczy o każdy kawałek kortu, każdą piłkę. W kontraście do wytrwałej, ale statycznej (i niestety coraz bardziej spiętej) łodzianki wyglądała szczególnie dobrze, wygrywając cztery kolejne gemy.
Dopiero po drugim przełamaniu, gdy set wydawał się zmierzać w kierunku bolesnego końca, Fręch odzyskała grunt pod nogami. Wspomniana już wytrwałość opłaciła się – Polka wygrała kluczową wymianę na wagę przełamania, by następnie pewnie wygrać swoje podanie. Dynamika jej gry, ale i dynamika meczu zaczęły się wyraźnie zmieniać. Dwie świetne kontry w gemie serwisowym Minnen i nagle to Belgijka znalazła się w opałach, a Polka odrobiła drugie przełamanie i wyrównała na 4:4!
Obie następnie obroniły swoje podania i Fręch miała dwa break pointy przy stanie 5:5, na wagę ucieczki przed tie-breakiem. Zwłaszcza po drugim pozostał niedosyt, ponieważ dwa błędy Polki ułatwiły Minnen obronę podania. Rywalka wyczuła, że łodzianka straciła pewność w grze. Jeszcze dwie autowe piłki i Belgijka zbliżyła się do przełamania, które ostatecznie dało jej zwycięstwo bez straty seta, choć okupione niemałym wysiłkiem.