Godzina i wystarczy, Iga Świątek błyskawicznie w drugiej rundzie US Open
W meczu światowej jedynki z 86. zawodniczką rankingu WTA jakikolwiek wynik inny niż pewna wygrana Igi Świątek byłby sensacją. Potwierdza to zresztą historia rywalizacji ze Rebeccą Peterson, w której Szwedka nie ma jeszcze na koncie wygranego seta w dwóch meczach. Zawodniczki spotykają się raz do roku, wygrywa Iga – tyle można powiedzieć w skrócie.
Błyskawiczny pierwszy set
Po pierwszym secie powiedzieć można było jeszcze tyle, że Peterson nie miała żadnego narzędzia, by zagrozić faworytce. Nie można było odmówić jej ambicji – walczyła o każdą piłkę i udało jej się prowadzić dłuższe wymiany, a jednak Świątek nie miała najmniejszych problemów z punktowaniem.
W pierwszych trzech gemach oddała rywalce tylko dwa punkty, a całego seta skończyła wygraną 6:0 w zaledwie 25 minut. Przewaga była przytłaczająca pomimo faktu, że Polka zdecydowanie nie grała na pełnych obrotach, pozwalała sobie czasem nawet na zbyt wyraźne błędy.
Rozprężenie na wagę gema
Gdy więc Peterson na starcie drugiego seta wyszła na 40:0 przy podaniu Polki, można było podnieść brew. Polka sama do tego stanu dopuściła i sama go naprawiła – ręka nie zadrżała, zapewniając cztery punkty z rzędu. Za to przy podaniu Szwedki Świątek zgarnęła tylko jeden punkt, pozwalając rywalce wygrać pierwszego gema.
Nie chcąc ujmować Peterson, zmniejszenie różnicy między zawodniczkami – w tym gra na przewagi w trzecim gemie – wynikało przede wszystkim z rozprężenia u Polki. Faworytka dowiodła tego w czwartym gemie, przełamując Szwedkę do zera i znajdując na nią różne sposoby – raz ścigając ją z jednej strony kortu na drugą, a raz oszukując skrótem.
Ponieważ Polka utrzymała swój solidny poziom, o kolejnych wygranych gemach Peterson mogła zapomnieć. Próbowała zmiany stylu, ale wachlarz możliwości był zdecydowanie zbyt skromny, by losy meczu odwrócić. Polka co prawda przy stanie 5:1 oddała Szwedce jeszcze dwa punkty swoimi błędami, ale te zdobywane wywoływały niemałe oklaski – nie było minimalizmu i pobłażania tenisistce. Było pewne 6:1!