Świątek: Nie marnowałam dziś czasu, grałam dobrze i solidnie
Kibice tenisa w Polsce mieli powody do radości. W poniedziałek w samo południe czasu nowojorskiego Świątek - jako zwyciężczyni z 2022 roku i turniejowa "jedynka" - otworzyła tegoroczne zmagania US Open na legendarnym Arthur Ashe Stadium.
„Zazwyczaj pierwsze rundy na Wielkich Szlemach wywołują trochę więcej stresu, ale dziś akurat pod tym względem czułam się bardzo dobrze. Wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana, bo cały poprzedni tydzień poświęciłam na solidne trenowanie. Wyszłam dziś na kort z jasnym celem. A wracając do Arthur Ashe Stadium, to tak się złożyło, że praktycznie każdego dnia miałam właśnie na tym korcie trening. Ten przywilej dał mi czas i możliwość dopasowania się tego kortu i warunków, jakie na nim panują” - powiedziała po meczu raszynianka.
Był to w jej wykonaniu niemal perfekcyjny mecz. W pierwszym secie nie oddała przeciwniczce ani jednego gema, w drugim Szwedka musiała zadowolić się tylko jedną wygraną partią. W sumie mecz ten, który trwał 59 min - czyli o 12 min mniej niż tylko pierwszy set innego poniedziałkowego starcia pomiędzy Magdaleną Fręch i Emmą Navarro - był dobrym przetarciem i zwiastunem na kolejne rundy.
„Cieszę się, że zagrałam ten mecz w taki sposób, że nie marnowałam czasu. Od początku do końca grałam dobrze i solidnie, z czego jestem bardzo zadowolona. Ostatnio zagrałam kilka trzysetowych pojedynków, tak że na pewno zrobi to dużą różnicę, ale z drugiej strony w turniejach wielkoszlemowych zawsze mamy jeden dzień odpoczynku. Dlatego nawet jeśli grałabym dziś dłużej, to z pewnością zdążyłabym się zregenerować na mecz drugiej rundy” - podkreśliła Polka.
Świątek na pomeczowej konferencji odniosła się także do chłodniejszych niż zazwyczaj temperatur w nowojorskiej metropolii. Zwykle pierwszy tydzień zmagań na US Open odbywa się przy gorącym i mocno wilgotnym powietrzu, ale w poniedziałek w samo południe słupki rtęci pokazywały umiarkowane 23 stopnie.
„Wiem, że pod tym względem to, co się tu dzieje, to jest jakiś wyjątek. Ale ja nie patrzę na prognozę, bo warunki się mogą zmienić w każdej chwili. Jestem przygotowana do gry w każdych warunkach. Ale nie powiem też, że fizycznie było dziś łatwiej, bo było dosyć wilgotno. Raczej to, że ten mecz był stosunkowo krótki sprawiło, że nie jestem jakaś super zmęczona” - wyjaśniła 22-latka.
W drugiej rundzie przeciwniczką Świątek będzie notowana w czwartej setce WTA Daria Saville z Australii. Obie panie już raz spotkały się na korcie. Miało to miejsce w marcu ubiegłego roku w Adelajdzie, gdzie górą była Polka 6:2 6:2.
„Bez dwóch zdań wtedy byłyśmy na innych etapach, dlatego zamiast wracać do tamtego meczu raczej muszę przygotować się do środowego spotkania na podstawie jej ostatnich występów. Ale to, że się znamy, że mam przed oczami obraz jej gry, na pewno pomaga przed meczem” - zakończyła obrończyni tytułu.