Andy Murray nie wie, czy kiedykolwiek wróci na Wimbledon po druzgocącej porażce
Dwukrotny mistrz Murray przegrał 6:7(3), 7:6(2), 6:4, 6:7(3), 4:6 po wyczerpującym, trwającym cztery godziny i 40 minut meczu. Porażka oznacza, że Murray nie dotarł do drugiego tygodnia Wielkiego Szlema od czasu osiągnięcia ćwierćfinału na Wimbledonie w 2017 roku.
Pojawią się również pytania o jego długoterminową przyszłość w sporcie, pomimo odważnych prób odbudowania kariery po dwóch operacjach biodra.
"Nie wiem" - powiedział Murray zapytany o to, czy wróci na kort All England Club w przyszłym roku. "Motywacja jest oczywiście bardzo ważna. Ciągłe wczesne porażki w turniejach takich jak ten niekoniecznie w tym pomagają".
Przyznał, że porażka w drugiej rundzie Wimbledonu z Johnem Isnerem w zeszłym roku spowodowała podobne rozterki.
"Długo się nad tym zastanawiałem, rozmawiałem z rodziną i postanowiłem kontynuować. Nie zamierzam się teraz zatrzymywać. Ale to trochę potrwa. Mam nadzieję, że znów znajdę motywację, by dalej trenować, naciskać, starać się być coraz lepszym" - mówił szkocki tenisista.
Tsitsipas wystrzelił 90 winnerów na stronę Murraya i zmierzy się z Laslo Djere z Serbii o miejsce w finałowej 16.
"Nigdy nie jest łatwo przeciwko Andy'emu. Wszyscy go tu kochają" - powiedział Grek. "Jestem pod wrażeniem tego, jak dobrze trzyma się po operacji biodra. Życzę mu jak najlepiej w przyszłości".
Tsitsipas docenił wpływ Murraya, a także innych zawodników z czołówki Wielkiego Szlema - Novaka Djokovicia, Rafaela Nadala i Rogera Federera.
"Miałem gęsią skórkę, gdy zdobył swój pierwszy tytuł na Wimbledonie" - powiedział Tsitsipas o pierwszym tytule Murraya na Wimbledonie w 2013 roku, po którym kolejny nastąpił trzy lata później. "Patrzyłem na niego, Rogera, Novaka i Rafę - ci czterej faceci ukształtowali grę i są powodem, dla którego jestem zawodnikiem, którym jestem dzisiaj".