Novak Djoković zdążył przed ciszą nocną, pokonał Wawrinkę i czeka na Hurkacza
Novak Djoković jest jak dotąd jednym z nielicznych zawodników, którzy mieszczą się w formacie "dzień gry, dzień odpoczynku". Innym taką możliwość pokrzyżowały opady deszczu lub spowodowane nimi przesunięcia w grafiku.
Ten schemat mógł zostać zakłócony w piątkową noc, ponieważ Serb wyszedł na kort centralny dopiero po Idze Świątek, a więc o 21:40. Ryzyko było tym większe, że w trzeciej rundzie faworyt grał ze Stanem Wawrinką, znanym z wytrzymałości w długich pojedynkach. Było więc bardzo realne ryzyko, że pojedynek zostanie przerwany z powodu ciszy nocnej, podobnie jak czwartkowe starcie Murraya z Tsitsipasem.
W pojedynku dwóch weteranów Szwajcar wyraźnie jednak ustępował faworytowi i w pierwszych dwóch setach ugrał tylko cztery gemy, przegrywając oba w niewiele ponad godzinę. Dopiero w trzeciej partii Wawrinka stawił czoła Djokerowi i nie dopuścił go do żadnej okazji na przełamanie. Doprowadził do tie-breaka i był w nim już naprawdę blisko piłki setowej (5-3), niestety stracił cztery punkty z rzędu i mecz udało się skończyć w trzech setach. Gdyby Szwajcar dopiął swego, mecz trzeba by przerwać przed północą.
"Wiedzieliśmy, że trudno będzie zakończyć czwarty dzień i że jeden z nas musi wygrać w trzech setach. W pierwszych dwóch setach poszło mi dobrze, a potem on podniósł swój poziom, podczas gdy ja nieco opadłem" - skomentował Djoković po spotkaniu, wskazując, że Wawrinka był "o dwa punkty od przedłużenia meczu" do soboty.
Czy Hurkacz zatrzyma marsz po rekord?
Po wygranej w trzeciej rundzie przed Djokoviciem starcie z Hubertem Hurkaczem. Zaplanowano je na niedzielę i prawdopodobnie zostanie rozpisane ponownie na kort centralny. To dobrze, bowiem nawet deszcz nie storpeduje meczu. Ale też źle, ponieważ na tym korcie Serb nie przegrał od dekady.
Choć, z drugiej strony, na Wimbledonie Nole po prostu prawie nigdy nie przegrywa. Z Polakiem można od tej reguły odjąć słowo prawie, ponieważ w pięciu meczach wygrał pięciokrotnie, oddając wrocławianinowi tylko dwa sety. Na Wimbledonie spotkali się po raz ostatni w 2019 roku, wówczas Djoker wygrał 3:1.
Trudno wyobrazić sobie przerwanie tych serii właśnie w niedzielnym pojedynku, ale Hubert Hurkacz nie ma nic do stracenia i musi spróbować. Djoković nie musi już nic – jest przecież rekordzistą wielkoszlemowym w rozgrywkach ATP (23). Może za to zaliczyć piąty z rzędu triumf na Wimbledonie i wyrównać rekord Margaret Court (24). I wyraźnie chce to zrobić...