Elina Switolina będzie rywalką Igi Świątek w walce o półfinał Wimbledonu
Rozstawiona z numerem 14. Bencic, która w 3. rundzie wyeliminowała Magdę Linette, zapowiadała, że lubi takie wyzwania, jak pojedynek ze Świątek.
"Lubię wielkie mecze, podniosłą otoczkę, więc to wyzwanie, choć arcytrudne, podoba mi się. W takich pojedynkach mogę iść na całość, a jak przegram, to nic się nie stanie. Z kolei w przypadku zwycięstwa, sukces jest niesamowity" – mówiła Szwajcarka przed spotkaniem z Polką.
W decydującej odsłonie kluczowy okazał się czwarty gem. 26-latka z Flawil popełniła w nim dwa podwójne błędy serwisowe, sugerując zachowaniem, jakby znać dawały obandażowe i oklejone plastrami ramię oraz bark. Faworytka wyszła na 3:1, a po chwili "poprawiła" na 4:1. W jej boksie, zajmowanym m.in. przez trenera Wiktorowskiego, psycholożkę Darię Abramowicz i odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne Macieja Ryszczuka, pojawiło się wyraźne zadowolenie i uspokojenie.
Polka ostatecznie wygrała 6:7(4); 7:6(2); 6:3, ale moment niepewności był jeszcze w ostatnim gemie. Przegrywała już 0:30, a do wyrównania doprowadziła dzięki wywołaniu autu przez arbitra liniowego, choć – jak pokazały powtórki telewizyjne – piłka po zagraniu Bencic była w korcie. Szwajcarka nie miała już jednak możliwości skorzystania z challenge'u.
"Nie pamiętam, czy w ogóle kiedyś po obronie piłek meczowych udało mi się odwrócić losy spotkania i zwyciężyć. Ale wbrew pozorom w takiej sytuacji większa presja ciąży chyba na tym, kto może za chwilę wygrać" – powiedziała tuż po zakończeniu meczu Świątek i dodała, że choć czuje się bardzo zmęczona to z każdym dniem coraz bardziej lubi grę na trawie.
Taka sytuacja miała już jednak miejsce – w 1/8 finału zawodów WTA w Rzymie w 2021 roku broniła meczbola w starciu z Czeszką Barborą Krejcikovą, później w ćwierćfinale w jedynej jak na razie potyczce pokonała Switolinę 6:2, 7:5, by ostatecznie... wygrać turniej.
Switolina w niedzielę po tylko 13 minut krótszym starciu wyeliminowała Białorusinkę Wiktorię Azarenkę 2:6, 6:4, 7:6 (11-9). O losach spotkania musiał zdecydować tzw. super tie-break, rozgrywany do 10 punktów przy remisie 6:6 w decydującej, trzeciej partii.
Ukrainka po raz drugi zagra w czołowej ósemce w Londynie – w 2019 roku przebiła się do półfinału, w którym uległa Rumunce Simonie Halep.
Pochodząca z Odessy 28-letnia Switolina, której mężem jest francuski tenisista Gael Monfils, w marcu wróciła na korty po rocznej przerwie spowodowanej ciążą i urodzeniem dziecka. Początki nie były łatwe, ale później z 508. miejsca na liście WTA niegdyś trzecia rakieta świata zaczęła piąć się w górę.
Najpierw sięgnęła po 17. tytuł w karierze, triumfując w Strasburgu, a później dotarła do ćwierćfinału French Open w Paryżu. Przed Wimbledonem była 76. w klasyfikacji tenisistek, a teraz już na pewno będzie co najmniej 39.
Tak dobra postawa w stolicy Wielkiej Brytanii być może stanowi zaskoczenie dla samej Switoliny, gdyż w mediach społecznościowych kilka dni temu proponowała odstąpienie biletów na koncert Harry'ego Stylesa w Wiedniu, który odbył się w sobotę.