Gauff: Wimbledon to wyjątkowe miejsce, zawsze jestem tu bardziej zdenerowana
Jednak cztery lata po tym, jak Wimbledon oszalał na punkcie Coco, Gauff znalazła się w „ciemnym miejscu” i zwątpiła w swoją przyszłość w sporcie po tym, jak została wyrzucona z All England Club w pierwszej rundzie przez amerykańską kwalifikantkę, która zajęła 128. miejsce w rankingu.
Na szczęście dla Gauff to, co wówczas wydawało się najgorszym momentem w jej karierze, ostatecznie ją ukształtowało, gdy zaledwie dwa miesiące później zdobyła swój pierwszy tytuł Wielkiego Szlema na US Open i dotarła na tym turnieju do półfinału.
Wiedząc, że na Wimbledonie sytuacja „nie może być gorsza” niż w zeszłym roku, w poniedziałek Gauff była po prostu nie do zatrzymania, pokonując Amerykankę Caroline Dolehide 6:1, 6:2.
„Swobodna gra jest po prostu fajna. Czujesz, że niezależnie od tego, co zrobisz, będzie dobrze. Właśnie tak się dzisiaj czułam” – powiedziała dziennikarzom 20-latka.
„Byłam bardzo zdenerwowana przed dzisiejszym meczem. Oczywiście są chwile, kiedy źle sobie radzisz na turnieju i pozwalasz, aby wkradły się te same uczucia. W zeszłym roku przegrałam w pierwszej rundzie i było to dla mnie bardzo trudne” - mówiła.
„Wimbledon to miejsce – nie to, gdzie zaczęłam marzyć, ale gdzie zaczęłam wierzyć, że marzenia są możliwe. Grałam na wielu dużych kortach, ale za każdym razem, gdy tu gram, czuję się jeszcze bardziej zdenerwowana – nawet bardziej niż na wielkim stadioniew w wielkoszlemowym finale” – powiedziała.
„Jest coś wyjątkowego w Korcie Centralnym. Nie wiem, ile jeszcze razy będę miała szansę grać na tym wyjątkowym korcie. Mam nadzieję, że jeszcze wiele razy” - powiedziała.