Graczowa miała ją na widelcu, ale Sabalenka odwróciła losy meczu
Przy stanie 6:2, 5:4 dla Graczowej sensacyjna wygrana z faworytką wydawała się być w zasięgu ręki. Rozstawiona z numerem 2 Aryna Sabalenka serwowała, aby pozostać w meczu. Ręka nie mogła jej zadrżeć, jeśli chciała uniknąć przedwczesnego pożegnania z Wimbledonem.
Warwara Graczowa, od czerwca występująca pod francuską flagą, rozgrywała niemal perfekcyjny mecz z Białorusinką. 66% przy pierwszym podaniu, 3/3 przy break pointach, 14/20 przy punktach zdobytych returnem: zawodniczka nie zdobyła wielu winnerów (4), ale w pełni wykorzystała swój return, aby zmusić Sabalenkę do błędu (16). 6:2 w 34 minuty: jak marzenie.
Białorusinka zareagowała jak mistrzyni w drugim secie, wygrywając 70% punktów przy pierwszym serwisie i 95% w drugim: to wystarczyło, aby zaostrzyć grę, ale Graczowa nie pozwalała się dogonić aż do 5:5. 41. zawodniczka na świecie straciła swój serwis w najgorszym możliwym momencie.
Trzeba przyznać, że utrzymała swój serwis w pierwszym gemie decydującego seta. Ale przy stanie 1:1 Sabalenka podjęła próbę objęcia prowadzenia. Trzy kolejne punkty, przełamanie i zwyciężczyni styczniowego Australian Open była bezpieczna. Graczowa miała szansę na powrót do gry przy stanie 3:2 (40:A), ale Sabalenka utrzymała swoje podanie, zanim po raz drugi odebrała serwis rywalce.
Poważnie zmartwiona Sabalenka wygrała mecz po 1 godzinie 57 minutach (2:6 7:5 6:2).