Jasmine Paolini kontra Barbora Krejcikova, ciekawy finał bez faworytki
Jasmine Paolini, której babcia jest Polką i mieszka w Łodzi (28-letnia tenisistka również mówi po polsku), została pierwszą kobietą od czasu Sereny Williams w 2016 roku, która dotarła w jednym sezonie do finału French Open i Wimbledonu. W czerwcu na kortach ziemnych w Paryżu uległa gładko Idze Świątek.
W poniedziałek Paolini zadebiutuje w pierwszej piątce rankingu WTA. Będzie najwyżej sklasyfikowaną Włoszką od czasu Sary Errani w 2013 roku.
Natomiast Krejcikova raz już wygrała imprezę wielkoszlemową – w 2021 roku triumfowała we French Open. Kilka miesięcy później awansowała na pozycję wiceliderki światowego rankingu.
Obecnie jest w nim 32., zaś w turnieju w Londynie występuje z numerem 31. Udział w finale Wimbledonu oznacza dla niej powrót do TOP 20, a jeśli zwycięży, będzie w pierwszej dziesiątce.
Awansując do finału, Paolini i Krejcikova już zapewniły sobie po 1300 punktów do rankingu i 1,4 mln funtów premii. W sobotę będzie o co walczyć, bowiem oprócz prestiżowego triumfu zwyciężczyni zdobędzie 2000 punktów i zarobi łącznie 2,7 mln funtów.
Tenisistki dzieli bardzo mała różnica wieku. Paolini urodziła się 4 stycznia 1996 roku, a Krejcikova – 18 grudnia 1995.
Dotychczas grały ze sobą tylko raz, ale jeszcze nigdy w turnieju głównym. W 2018 roku w kwalifikacjach do wielkoszlemowego Australian Open górą była Czeszka, która zwyciężyła 6:2, 6:1.
Obie zawodniczki miały ciężką przeprawę w półfinałach. Krejcikova pokonała uznawaną za jedną z faworytek turnieju Jeleną Rybakinę z Kazachstanu (nr 4.) 3:6, 6:3, 6:4, natomiast Paolini wygrała z Chorwatką Donną Vekic 2:6, 6:4, 7:6(8).
W fazie głównej turnieju pań uczestniczyły trzy Polki. Świątek, liderka światowego rankingu, odpadła w trzeciej rundzie, a Magda Linette i Magdalena Fręch – już w pierwszej.