Polscy kibice rozczarowani porażką Świątek, ale wierzą, że za rok będzie lepiej
Maciej Gutowski, który jak sam mówi, jest wielkim fanem tenisa i specjalnie wraz z żoną przyleciał z Bydgoszczy na ćwierćfinałowy mecz Świątek, przed jego rozpoczęciem oceniał w rozmowie z PAP, że polska tenisistka ma prostą drogę do finału, bo w jej połówce turniejowej drabinki wszystkie potencjalne rywali, w tym Elina Switolina, są wyraźnie słabsze. Dodawał jednak, że problem może być w finale, gdzie Świątek mogłaby się zmierzyć z Aryną Sabalenką, Eleną Rybakiną lub Ons Jabeur, czyli numerami 2, 3 i 6 w turnieju.
Świątek jednak przegrała z grającą w turnieju z dziką kartą Switoliną 5:7, 7:6, 2:6. Choć tegoroczny ćwierćfinał jest najlepszym jak do tej pory jej osiągnięciem w seniorskich turniejach na Wimbledonie, to sama tenisistka przyznawała później, że mecz z Ukrainką był gorszy w jej wykonaniu niż cztery poprzednie. Podkreśliła jednak na konferencji prasowej, że ma dopiero 22 lata, zatem ma jeszcze sporo szans, by zaistnieć na Wimbledonie.
"Byliśmy wcześniej na meczu Igi z Belindą Bencic, to był piękny pojedynek. Wtedy wróciła z zaświatów, ale teraz, niestety, się nie udało. Widać było, że robiła dużo błędów, Switolina też zagrała bardzo dobrze. Chyba najbardziej ten mecz Iga przegrała w głowie. Ona i tak tutaj na trawie dużo w tym roku zrobiła. Pamiętam jak w 2019, rok po wygranej w turnieju juniorskim, odpadła w pierwszej rundzie, to była bardzo duża porażka. A teraz doszła do ćwierćfinału, walczyła dzielnie, ale po prostu przegrała" - powiedział PAP już po meczu Daniel Gaziński, Polak mieszkający w Londynie, który na meczu był z kolegą.
Jak dodał, wierzy, że będzie coraz lepiej, bo Świątek robi postępy w grze na kortach trawiastych, a Hubert Hurkacz za rok, dwa powinien już być w stanie pokonać Novaka Djokovica, z którym dzień wcześniej znowu przegrał, choć po bardziej wyrównanym meczu niż kiedykolwiek wcześniej.