Świątek: "Po zmianie nawierzchni kilka meczów nie jest komfortowych, trzeba to zaakceptować"
Poprawę w serwisie Świątek było widać już podczas French Open, w którym średnia prędkość jej podania była wyraźnie wyższa niż rok wcześniej. Spotkanie z Kenin dostarczyło kolejnego dowodu.
"Myślałam, że będę trochę lepiej serwowała, ale pierwszy raz grałam przy zamkniętym dachu. Finalnie fajnie to wyszło. Mam wrażenie, że w drugim secie ustabilizowałam podrzut i serwowałam lepiej. Ogólnie ten bazowy poziom serwisu, nawet gdy nie mam najlepszego dnia, jest lepszy" - oceniła Świątek.
Prześledź mecz Świątek - Kenin punkt po punkcie
Jej wrażenie odnośnie poprawy w drugim secie jest słuszne. W pierwszym posłała dwa asy, a w drugim cztery. Poprawił się też procent jej pierwszego podania.
"Będę starała się opierać na tym (poprawie serwisu - PAP) pewność siebie, ale jednocześnie nie oczekiwać zbyt wiele i pamiętać, aby cały czas nad tym pracować, koncentrować się, bo samo nie przyjdzie" - dodała.
Obejrzyj skrót meczu Świątek - Kenin
Znów grała z Kenin i znów zagra z Martić
25-letnia Kenin na liście WTA jest 49. W Wimbledonie nigdy nie przebrnęła trzeciej rundy, ale jest mistrzynią Australian Open 2020. To był trzeci z rzędu wielkoszlemowy turniej, w którym Polka już w początkowym etapie musiała grać ze zwyciężczynią imprezy tej rangi. W pierwszej rundzie tegorocznego Australian Open również pokonała Kenin, a w drugiej French Open po zaciętym boju i obronieniu piłki meczowej uporała się z Japonką Naomi Osaką.
"Kiedy ma się taką drabinkę nie ma mowy o meczach, w których można się spodziewać kontroli. Trzeba być gotowym od samego początku, gdy musisz grać z wielkoszlemową mistrzynią, zawodniczką, o której wiesz, że jest w stanie dobrze zagrać. W Paryżu z Naomi mogłam szybko odpaść, więc to jest utrudnienie" - powiedziała.
Wtorkowy mecz pozbawiony był większej historii. Świątek od początku kontrolowała wydarzenia na korcie. Po godzinie i 19 minutach zameldowała się w drugiej rundzie. To było jej pierwsze spotkanie od finału French Open 8 czerwca.
"Czułam się trochę zardzewiała. Cieszę się, że wygrałam i przede mną kolejny mecz tutaj. Po zmianie nawierzchni zawsze kilka meczów nie jest komfortowych i trzeba to zaakceptować. Widzę jednak, że z roku na rok proces adaptacji przechodzę szybciej" - przyznała.
W czwartek podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zagra z Petrą Martić. Chorwatka wygrała 3:6, 6:1, 6:2 z Brytyjką Francescą Jones, która od organizatorów dostała dziką kartę. Świątek z Martić zmierzy się już po raz czwarty. Na koncie ma trzy zwycięstwa, a ostatnie odniosła w trzeciej rundzie ubiegłorocznego Wimbledonu. 33-latka zajmuje 85. miejsce w światowym rankingu. Najlepszy wynik w Wimbledonie Świątek osiągnęła w ubiegłym roku, kiedy dotarła do ćwierćfinału.