Tottenham pokonuje Fulham, Kane pobił rekord
Pierwsze minuty meczu na Craven Cottage nie zapewniły wielu emocji. Trzeba jednak zaznaczyć, że wyraźną przewagę miała drużyna Fulham. Na pierwszy groźny strzał kibice musieli jednak poczekać aż do 20. minuty spotkania. Świetnie podanie otrzymał znajdujący się w polu karnym gości Harrison Reed. Jego uderzenie było mocne, ale bramkarz Hugo Lloris wykazał się refleksem i złapał piłkę.
Ta sytuacja powinna zadziałać na Tottenham jak poważne ostrzeżenie, ale zawodnicy Antonio Conte nadal wyglądali na zagubionych. Jakby sami stali w korkach w okolicach stadionu, przez które całe spotkanie zostało opóźnione o kilkanaście minut.
W dodatku grali nerwowo i agresywnie. W 28. minucie żółtą kartę za brzydki faul otrzymał Heung-Min Son, choć wydaje się, że sędzia Paul Tierney mógłby wyciągnąć nawet czerwony kartonik.
Odcięty od podań był przede wszystkim rozgrywający 300 mecz w Premier League najlepszy strzelec drużyny Kogutów, czyli Harry Kane. Anglik w ostatnim czasie zastanawia się nad przedłużeniem pobytu w klubie, ale takie mecze zapewne od tej decyzji będą go oddalać.
Pierwszy celny strzał zawodnicy Tottenhamu oddali dopiero w 37. minucie. Emerson Royal zdecydował się na mocne uderzenie z ostrego kąta, ale Bernd Leno zachował czujność i wybił piłkę na rzut rożny.
Chwilę później dogodną okazję miał Willian, ale Lloris ponownie był na posterunku.
Co jednak nie udało się zawodnikom Tottenhamu wcześniej, wyszło w 47. minucie spotkania. Heung-Min Son przedostał się z piłką pod pole karne gospodarzy i podał ją do Kane'a. Angielski snajper wymanewrował obrońcę, przygotował sobie pozycję do strzału i mocnym kopnięciem umieścił futbolówkę w siatce.
Po zmienia stron Kane szybko zyskał szansę, aby podwyższyć wynik. Jego strzał głową z bliskiej odległości trafił jednak prosto w bramkarza. To była naprawdę dobra okazja.
W kolejnej fazie meczu to gospodarze kontrolowali grę, ale nie przyniosło to efektu w postaci bramki. Najbliżej zdobycia gola był Aleksandar Mitrovic, którego "główka" minęła jednak bramkę strzeżoną przez francuskiego bramkarza. W końcówce golkiper wybił piłkę także po strzale Manora Solomona, choć uderzenie nie było celne.
Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, dlatego to Tottenham zainkasował trzy punkty w tym spotkaniu. Tym samym zbliżył się do czwartego Manchesteru United na trzy oczka, choć ma jeden mecz rozegrany więcej.