Trabzonspor ogrywa lidera i wraca do walki o ósme mistrzostwo
Gdy w polskich domach rozsiadaliśmy się do wigilijnej wieczerzy, w milionach tureckich domów dominowały krzyki na telewizor. Na ekranie długo wyczekiwane widowisko – aktualny mistrz Turcji z Trabzonu podejmował najsilniejszego pretendenta do kolejnego tytułu, Fenerbahçe.
Po 13 meczach stambulskie Kanarki miały 29 punktów, a dopiero siódmy Trabzonspor zgromadził o sześć mniej, 23 punkty. Porażka z Fenerbahçe oznaczałaby stratę już 9 punktów do lidera, dlatego w sobotnim starciu widać było ogromną determinację gospodarzy, by nie oddać Fenerbahçe ani punktu.
Sędzia Halil Umut Meler nie żałował kartek, próbując studzić zawodninków, tak w atakach, jak w kwestionowaniu jego decyzji. Dlatego jeszcze przed przerwą trzech istotnych zawodników Bordowo-Niebieskich miało po żółtej kartce: Trezeguet, Maxi Gomez i Bakasetas. Dla wyrównania sił w ostatnich trzech minutach dokładnie tyle samo indywidualnych kar obejrzeli piłkarze rywali: Batshuayi, rezerwowy Egribayat oraz Crespo.
Za to na tablicy wyników wciąż dominowały dwa wielkie zera. Nie był to mecz piękny, a o jego wadze przypominały głównie gorące głowy piłkarzy i ostra gra. Ta ostatnia okazała się fatalna w skutkach dla Crespo, który po kolejnym faulu w 57. minucie wyleciał z boiska, osłabiając Fenerbahçe. To postawiło chwalonego za prowadzenie drużyny Jorge Jesusa w bardzo trudnej sytuacji.
Jeszcze trudniej zrobiło się w 61. minucie, gdy Maxi Gomez zdołał trafić na 1:0 dla gospodarzy. Wynik nie zmienił się do końca regulaminowego czasu gry. Trudno zresztą oczekiwać trafień, gdy – jak przyjezdni ze Stambułu – nie oddaje się żadnego celnego strzału na bramkę. Za to Trabzonspor dobił Fenerbahçe w 11. minucie doliczonego czasu gry. Wtedy na 2:0 wynik podniósł Trezeguet.
Dla liderów tabeli to druga porażka z rzędu (a trzecia w sezonie), przez co aż cztery kluby mają szansę wyprzedzić Kanarki w ciągu dwóch kolejek. Stambulskie Galatasaray może objąć fotel lidera już jutro, jeśli wygra z Istanbulsporem. Trabzonspor z kolei wskoczył na czwartą pozycję i pozostaje w walce o obronę tytułu. Taka sztuka nie udała się zespołowi znad Morza Czarnego od 1981 roku.